Szef dużej firmy alarmuje. Polski przemysł może paść!

Mężczyzna w szoku, pusta kieszeń, Mateusz Morawiecki Źródło: Pexels, Pixabay, FB/Prawo i Sprawiedliwość, collage
Mężczyzna w szoku, pusta kieszeń, Mateusz Morawiecki Źródło: Pexels, Pixabay, FB/Prawo i Sprawiedliwość, collage
REKLAMA

Prezes polskiej firmy, produkującej płytki ceramiczne dla połowy Europy, alarmuje, że biznes może upaść przez drastyczne podwyżki cen energii. Takich firm jak Grupa Tubądzin jest mnóstwo.

Andrzej Wodzyński, właściciel Grupy Tubądzin, opisał, z jakimi problemami zmaga się branża i jakie przełożenie na jej dalsze funkcjonowanie mogą mieć gigantyczne podwyżki cen energii. List opublikował poseł Janusz Kowalski.

REKLAMA

Dalsze zgadzanie się na tzw. zieloną politykę, respektowanie wszelkich unijnych nakazów mających rzekomo walczyć ze zmianami klimatu, w najczarniejszym scenariuszu prowadzi do upadku branży, a dziesiątki tysięcy osób mających zatrudnienie tylko dzięki Grupie Tubądzin pozostanie bez pracy.

W liście do posłów na Sejm RP Wodzyński pisze, że podwyżki będą miały „katastrofalne” następstwa i kluczowy wpływ na dalsze „istnienie rodzimego przemysłu płytek ceramicznych„.

Firmy płacą kilkukrotnie więcej za energię niż gospodarstwa domowe

W Polsce ostatnio dużo mówi się o podwyżkach za prąd i gaz, które niebawem dotkną gospodarstwa domowe. Tymczasem firmy za ten sam prąd czy gaz płacą kilkukrotnie więcej.

Wodzyński zwraca uwagę, że rynkowa cena energii elektrycznej pod koniec sierpnia 2021 roku kształtowała się na poziomie 400 zł/MWh. Rok później na notowaniach giełdowych kwota ta osiągnęła 2800 zł/MWh. W przypadku gazu ziemnego mamy wzrost z 215 zł/MWh do 1600 zł/MWh.

Przez wysokie koszty energii Azjaci wyrzucą nas z rynku

Dodaje, że przy takich kosztach cen energii, które stanowią duży procent w kosztach funkcjonowania całego przemysłu, polska firma niebawem nie będzie w stanie konkurować z firmami azjatyckimi.

„W obliczu obecnych poziomów cenowych, mówimy już nie tylko o głębokim spadku rentowności i wspieraniu naszej produkcji przez obce podmioty, ile o zagrożeniu dla dalszego istnienia branży ze względu na szybko postępującą utratę płynności, konieczność gwałtownego ograniczania, a nawet całkowitego wygaszania produkcji, redukcję zatrudnienia i wstrzymanie współpracy z kooperantami” – pisze w liście Wodzyński.

„Brak zdecydowanych działań w tym zakresie doprowadzić musi do ekonomicznego upadku naszych przedsiębiorstw, zwolnień pracowników na trudną do przewidzenia skalę i bardzo bolesnych następstw społeczno-gospodarczych” – dodaje.

Cóż, ze swojej strony możemy dodać tylko tyle: jak będziecie dalej unijną zieloną politykę popierać, to będzie jeszcze gorzej. Polska, leżąca na węglu, mogłaby tanio produkować energię z własnych zasobów, ale z ideologicznych przyczyn tego nie robi.

Czeka nas energetyczna zagłada? W szponach unijnego ETS

 

REKLAMA