Franciszek Pieczka we wspomnieniach. Mężczyzna kodeksowy, wymagający, kreator wybitnych ról

Franciszek Pieczka / Foto: PAP
Franciszek Pieczka / Foto: PAP
REKLAMA

W wieku 94 lat zmarł Franciszek Pieczka – jeden z najpopularniejszych aktorów teatralnych, telewizyjnych i filmowych. Artystę wspominają osoby z branży.

Był niesamowicie ciepły, serdeczny, życzliwy, pogodny i wymagający. Ta ostatnia cecha była szczególnie ważna, bo któż mógłby wymagać jak nie nestor, mistrz. Miał ustalony, rzetelny system wartości, dzięki któremu banalne problemy schodziły na plan dalszy – wspomina Andrzej Mastalerz.

REKLAMA

Aktorzy wspólnie pracowali w warszawskim Teatrze Powszechnym. – Był legendą tego teatru. Nie można go było traktować inaczej niż ikony. Cieszę się, że miał szansę dotrwać do swoich ostatnich lat na scenie. Tam miałem przyjemność oglądać go w ostatniej jego premierze w sztuce 'Wariat i zakonnica’ – opowiada Mastalerz.

Był kochany nie tylko przez publiczność, ale i aktorów

Aktor i reżyser teatralny Emilian Kamiński porównał zmarłego Pieczkę do „starego drzewa, do którego każdy chce się przytulić, bo tam znajduje spokój, taki właśnie był pod koniec życia”. Dodał, że „bardzo rzadko rodzą się tacy ludzie jak Pan Franek”.

Zdaniem Kamińskiego, szczególną cechą Pieczki było trzymanie się przez niego zasad, które wyznawał. – Trzymał się swoich poglądów i nie bał się o nich mówić. Patrzyłem na niego jak na kogoś, kogo można określić jako 'mężczyznę kodeksowego’. To szczególna cecha w dzisiejszych czasach. Może przyniósł te cechy ze Śląska, o którym tak często mówił. Taki był Pan Franciszek – powiedział dyrektor warszawskiego Teatru Kamienica.

Wspominając Franciszka Pieczkę Kamiński szczególnie podkreślił, że miał okazję poznać go nie tylko, jako wielkiego aktora. – Kolegowałem się z Panem Frankiem. Wraz z żoną byłem gościem jego dziewięćdziesiątych urodzin. On mieszkał w Falenicy, a ja w Józefowie. Spotykaliśmy się w sklepie z narzędziami i materiałami budowlanymi. Długie godziny rozmawialiśmy i udzielaliśmy sobie porad budowlanych – powiedział.

Był aktorem swoistym, nie do powtórzenia. Gdy spojrzymy na jego rolę, to każda miała swój charakter. Zawsze rolą trafiał w punkt – ocenił Kamiński.

Jego zdaniem, szczególna w jego dorobku była rola Jańcia Wodnika. – Proszę mi pokazać aktora, który tak zagrałby tę rolę. Nie znam żadnego innego. Gdy grał, to wydawało się, że jest stworzony do tej roli. Miało się wrażenie, że mógł zagrać ją tylko Franciszek Pieczka – podkreślił.

Pieczka wyrzucony z Teatru Powszechnego

Mówi się, że aktorzy żyją bez końca, ale to nieprawda. Zbieram więc myśli i pamięć. Bardzo porusza mnie to, że Franka już nie ma – wspomina Ewa Dałkowska.

Byliśmy przyjaźnie do siebie nastawieni. Chyba mnie lubił. Ale przede wszystkim byliśmy w zupełnie niezwykłym zespole Teatru Powszechnego. Ten zespół to było zjawisko – oceniła.

Franek był moim kolegą z Powszechnego; ja byłam związana z tą sceną przez trzydzieści lat i Franek Pieczka równie długie lata tam spędził – wyjaśniła aktorka.

A Teatr Powszechny za czasów Zygmunta Hübnera był nie tylko czołową sceną stołeczną, ale i krajową – podkreśliła. – Mieliśmy szczęście. To było wspaniale życie w niezwykłym zespole, który – kierowany przez wybitnego dyrektora – przygotowywał znakomite przedstawienia. Wymienię choćby tylko 'Lot nad kukułczym gniazdem’ z wybitną kreacją Franka Pieczki – dodała Ewa Dałkowska.

Aktorka wspomniała też jedno bardzo smutne, traumatyczne wydarzenie. – Pamiętam jedno z najtrudniejszych przeżyć, kiedy przyszedł do nas nowy dyrektor – nie będę wymieniać nazwiska – i wyrzucił Franka z Teatru Powszechnego, podobnie zresztą jak Kazimierza Kaczora. To było oburzające i niezrozumiałe. Zespół po tym wydarzeniu już nie był ten sam – oceniła.

Na szczęście Franek został uszanowany poza Teatrem Powszechnym. Był przecież wybitnym, cudownym aktorem, który zawsze zachwycał – powiedziała Ewa Dałkowska.

Nie żyje Franciszek Pieczka. Wybitny aktor miał 94 lata

REKLAMA