Czyje zwłoki pochowano w grobie handlarza respiratorami? Prokuratura będzie badać DNA

Cmentarz.
Obrazek ilustracyjny. Foto: PAP
REKLAMA

Według „Rzeczpospolitej” wyniki albańskiego śledztwa w sprawie śmierci byłego handlarza bronią i respiratorami-widmo Andrzeja Izdebskiego mają być już w Polsce. Sprawą ma się teraz zająć rodzima prokuratura.

Andrzej Izdebski miał umrzeć w czerwcu w albańskiej stolicy – Tiranie. Jego ciało tamtejsza policja miała znaleźć 20 czerwca w wynajmowanym przez niego mieszkaniu. Tak też stanowią dokumenty. Jednak w sprawie pojawia się wiele kontrowersyjnych wątków – m.in. dotyczą one kremacji ciała i szybkiego pochówku.

REKLAMA

Przypomnijmy, że Izdebski wiosną 2020 r. miał sprowadzić respiratory dla Ministerstwa Zdrowia podczas pierwszej fali mniemanej pandemii. Były handlarz bronią dostał wówczas 154 mln zł zaliczki, ale z umowy ostatecznie się nie wywiązał. Respiratory, które trafiły do Polski, były wątpliwej jakości. Co więcej, w czerwcu 2022 r. nadal nie odzyskano co najmniej 46 mln zł utopionych w transakcji.

Lubelska Prokuratura Regionalna chciała postawić mu za to zarzuty, ale nie mogła, bo w październiku 2021 r. przepadł. Finalnie prokuratura chciała wszczęcia wobec Izdebskiego, w celu ekstradycji do Polski, poszukiwań międzynarodowych w Europie. Wniosek skierowano jednak dopiero 25 maja 2022 roku, czyli wiele miesięcy po jego zniknięciu.

Albańskie śledztwo

Po śmierci Izdebskiego ciało skremowano. Co więcej, nikt nie zidentyfikował jego zwłok. Śledczy w Polsce wystąpili do albańskiej prokuratury o akta sprawy, by ustalić czy zmarły to Andrzej Izdebski. Kopie materiałów właśnie trafiły do naszego kraju.

– Na ciele nie stwierdzono obrażeń ani śladów przemocy. Z opinii biegłych wynika, że przyczyną śmierci była ostra niewydolność krążeniowo- oddechowa spowodowana zawałem mięśnia sercowego. Badanie toksykologiczne nie wykazało w organizmie trujących substancji – mówił w rozmowie z „Rzeczpospolitą” rzecznik Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński.

Z albańskich dokumentów wynika również, że wykonano sekcję zwłok. W jej ramach „przeprowadzono badania histopatologiczne i toksykologiczne”. Pobrano próbki z narządów wewnętrznych – mózgu, nerek, wątroby.

Rzecznik PK przekazał, że pobrany podczas sekcji materiał biologiczny zostanie przekazany stronie polskiej. Ma to umożliwić przeprowadzenie w kraju ekspertyzy DNA. Badanie to będzie kluczowe dla ustalenia czy zwłoki rzeczywiście należały do Izdebskiego.

Po znalezieniu ciała w Tiranie Albańczycy przeprowadzili oględziny miejsca. Służby stwierdziły wówczas, że ciało zmarłego leżało na łóżku. Nie stwierdzono śladów przemocy, a w mieszkaniu nie stwierdzono nieporządku.

Wykonano także dokumentację fotograficzną – zrobiono m.in. zdjęcia kart bankomatowych, pieniędzy, dokumentów. Robiono także zdjęcia podczas sekcji zwłok – ze stołu sekcyjnego. Fotografie te także trafiły teraz do Polski.

Na razie strona polska dostała czarno-białe zdjęcia. Te kolorowe mają dopiero do nas trafić.

– Twarz widać dokładnie, w razie wątpliwości możliwe byłyby badania antropologiczne. Biegły porównuje wtedy zdjęcia twarzy zrobione podczas sekcji z innymi fotografiami osoby wykonanymi za życia – mówił „Rzeczpospolitej” jeden ze śledczych znających sprawę.

Kontrowersje wokół Izdebskiego

Mimo „afery respiratorowej” o śmierci Izdebskiego dowiedziała się tylko jego rodzina. Co prawda w maju 2022 r. prokuratura wystąpiła o ściganie go Czerwoną Notą Interpolu, jednak dwa dni później Biuro Międzynarodowej Współpracy Policji KGP – Wydział Wsparcia Poszukiwań odmówiło prokuraturze wpisu. Stwierdzono, że w SIS II już widnieją dane Izdebskiego – wpisane na wniosek ABW. Agencja miała bowiem go monitorować. Jednak ABW wycofała swój wpis – jeszcze za życia Izdebskiego. Jednak handlarz zmarł zanim umieszczono list gończy (którego domagała się prokuratura).

„Rzeczpospolita” podkreśla, że z jej ustaleń wynika, iż Izdebski zniknął z bazy SIS na „co najmniej osiem dni”. Gdyby tak się nie stało, wówczas albańskie służby miałyby obowiązek powiadomić o jego zgonie polską policję.

Ciało sprowadzono do Polski 4 lipca. Poddano je kremacji, jednak nikt z rodziny go wcześniej nie zidentyfikował, co przyznała w rozmowie z wp.pl żona Izdebskiego. Nie jest więc potwierdzone, czy ciało, które pochowano w grobie Andrzeja Izdebskiego, rzeczywiście należało do poszukiwanego handlarza.

Od czasów PRL Izdebski był związany z polskim wywiadem. Agencja Wywiadu rekomendowała go pandemicznemu resortowi zdrowia w związku z zakupem respiratorów. Według żony Izdebskiego, w zamian za milczenie resort miał załatwić mężczyźnie kolejny duży kontrakt. Zaś same respiratory miały być sprowadzone z Pakistanu po „uiszczeniu” tam łapówki. Nie jest jasne, czy władze w Warszawie o tym wiedziały.

Wdowa po handlarzu bronią od respiratorów: Ministerstwo obiecywało mężowi duży kontrakt za milczenie

REKLAMA