Od 1 lipca skarbówka ma nowe uprawnienia i korzysta z nich do woli. Rząd warszawski umożliwił bowiem fiskusowi wchodzenie na konta bankowe Polaków, nawet jeśli nie postawiono im żadnych zarzutów. Boleśnie przekonała się o tym m.in. pani Iwona, której historię opisuje Business Insider.
Przypomnijmy, że od 1 lipca skarbówka zyskała szerokie uprawnienia w zakresie kontroli osób fizycznych. Organy podatkowe dostały dostęp m.in. do danych dotyczących liczby posiadanych przez danego obywatela rachunków, obrotów i stanów tych rachunków. Banki mają obowiązek przekazywać te informacje skarbówce. Muszą też podawać kwoty i daty poszczególnych wpłat.
Już od 1 lipca. Skarbówka z gigantycznymi uprawnieniami. „Wszyscy Polacy stali się osobą podejrzaną”
Skarbówka chętnie korzysta z tych uprawnień. Tylko w lipcu i sierpniu – czyli w ciągu pierwszych dwóch miesięcy obowiązywania nowych przepisów – naczelnicy urzędów skarbowych skierowali 33 wystąpienia do banków na podstawie art. 48 ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej.
Hieny poszły na żer. Skarbówka wchodzi na konta bankowe bez stawiania zarzutów
Taka historia spotkała także panią Iwonę. Jej partner jest obcokrajowcem, który przyjechał do Polski na kontrakt. Wynajmują mieszkanie w Warszawie, a jego pracodawca opłaca koszty zakwaterowania. Z tego powodu środki trafiają na konto pani Iwony – w polskim banku. To z niego para opłaca mieszkanie. I to właśnie ten mechanizm przykuł uwagę skarbówki.
Pani Iwona dowiedziała się o zajęciu konta przez przypadek. – W ubiegłym tygodniu dostałam powiadomienie, że Netflix nie może ściągnąć opłaty z konta jak co miesiąc – relacjonowała. Kiedy sprawdziła konto, okazało się, że jest „wszystko na czerwono”. Po telefonie do banku kobieta dowiedziała się, że urząd skarbowy zablokował jej konto. Nie jest to odosobniony przypadek.
Jak wyjaśniała Magdalena Pieślak – ekspert CRIDO – podatnik dowiaduje się o prowadzonych wobec niego czynnościach „dopiero w momencie, gdy nie będzie w stanie skutecznie dysponować środkami zgromadzonymi na własnym rachunku bankowym”.
Szef KAS przekazuje oficjalne zawiadomienie podatnikowi dopiero wówczas, gdy bank potwierdzi blokadę konta. Jednak bank nie może poinformować swojego klienta o tym, że naczelnik skarbówki wystosował żądanie – ani nawet o blokadzie konta. Pieślak podkreśliła, że chodzi o „wyeliminowanie ewentualnego ryzyka wyprowadzenia środków z rachunków w innych bankach”.
Ostatecznie pani Iwona umówiła się na spotkanie do urzędu skarbowego, w którym urzędniczka nie była w stanie znaleźć decyzji, na podstawie której konto kobiety zostało zablokowane.
Pani Iwona złożyła też wyjaśnienia – czyli poinformowała skarbówkę, że pieniądze są przelewane z konta jej partnera, aby opłacić wynajem mieszkania.
– Jak już wyjaśniłam, skąd pochodzą te pieniądze, to urzędniczka zapytała, czy mam na to jakieś potwierdzenie. Pokazałam jej przelewy czynszu za mieszkanie oraz umowę najmu, na której na szczęście jesteśmy wpisani oboje, czyli ja i partner – relacjonowała kobieta.
Na szczęście tyle wystarczyło. Konto zostało odblokowane po dwóch dniach od wizyty w urzędzie. Blokada trwała w sumie dziewięć dni.
Kobieta podkreślała też, że takich osób, jak ona, jest więcej. Z jej relacji wynika, że w urzędzie spotkała m.in. straszą panią, której skarbówka zablokowała konto za przelewy od córki. I to mimo że płaciła od nich podatek od darowizn i miała na to pisemne potwierdzenie. Po raz kolejny jednak okazało się, że w urzędzie panuje bałagan, a urzędnicy nie potrafili odnaleźć dokumentów. Wezwali więc kobietę, by po raz kolejny złożyła wyjaśnienia. Tłumaczyli, że doszło do „zaginięcia korespondencji” między oddziałami.