
Artur Dziambor, prezes Wolnościowców i lider Konfederacji na Kaszubach, mówił w wywiadzie dla portalu Zawsze Pomorze o niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą ustawa o ochronie ludności oraz o stanie klęski żywiołowej proponowana przez PiS.
Głównym zagrożeniem, które wymienia Dziambor są nowe stany wyjątkowe, których wprowadzenie będzie możliwe dzięki ustawie.
Wolnościowiec z Pomorza mówi wywiadzie, że stany te „będą mogły być wprowadzane w świetle prawa na konferencjach prasowych, w formie rozporządzenia premiera”.
Zdaniem Dziambora wprowadzenie ustaw może nawet zagrozić odbyciu się wyborów. – A że wybory się zbliżają i partia rządząca czuje, że najprawdopodobniej je przegra, to taki pomysł ze stanem wyjątkowym może być zabezpieczeniem Zjednoczonej Prawicy, na wypadek gdyby miała oddać władzę – twierdzi polityk z Konfederacji.
Zagrożenie dla przedsiębiorców
Poza zagrożeniem dla demokratycznych wyborów Artur Dziambor zauważa jeszcze jeden bardzo niebezpieczny zapis w pisowskiej ustawie. Ugodzi on w przedsiębiorców.
– Ale w projekcie tej ustawy znajduje się jeszcze jeden zapis, absolutnie skandaliczny. Mówiący o tym, że przedsiębiorcy, którym państwo na podstawie tej ustawy każe zamknąć z jakiegoś powodu firmy, nie będą mogli ubiegać się o jakiekolwiek odszkodowania z tego tytułu – powiedział poseł Konfederacji.
Wolnościowiec zauważa także, że to „działanie przeciwne do tego, które zapowiadała tzw. ustawa odszkodowawcza”, którą poparła m.in. Konfederacja.
Dziambor zwraca też uwagę na populistyczną nazwę projektu. – Ustawa o ochronie ludności to fantastyczna nazwa. Bo jak nie chcieć chronić obywateli przed niebezpieczeństwem? Jakim trzeba być człowiekiem, żeby tego nie poprzeć? Tymczasem, w tej sprawie trzeba chronić, przede wszystkim, obywateli przez pomysłami PiS – mówi prawicowiec.