Konflikt w Konfederacji. Sośnierz mocno wygarnia Korwin-Mikkemu i Mentzenowi

Dobromir Sośnierz. Foto: pAP
Dobromir Sośnierz. Foto: pAP
REKLAMA

„Pierwotnie miałem napisać trzy wpisy o sytuacji w środowisku wolnościowym po ostatnich wydarzeniach — po I Zlocie Wolnościowym, po III Forum Wolnościowym i po kongresie partii KORWiN” – pisze Dobromir Sośnierz (Wolnościowcy, Konfederacja) na Facebooku. Polityk stwierdza, że „tempo wydarzeń i zainteresowanie publiczności” skłoniły go, by dodał wpis już teraz.

W swoim najnowszym wpisie w mediach społecznościowych poseł Dobromir Sośnierz z partii Wolnościowcy, która wchodzi w skład Konfederacji, postanowił poruszyć kilka kwestii spornych pomiędzy jego formacją a partią KORWiN.

REKLAMA

Sośnierz: Korwin-Mikke uparł się kompromitować swój dorobek

„Zacznijmy więc od tego, że korwiniści nie zaleczyli nigdy ran po marcowym odejściu z partii KORWiN trzech posłów. Przypomnijmy, że jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie, prezes mojej byłej partii uparł się kompromitować swój dorobek i program konserwatywno-liberalny przez długą serię bezsensownych wpisów, a to twierdzących że wojny nie będzie, a to że wojna w sumie jest spoko pomysłem na zmianę granic, a to że trupy w Buczy się ruszają, a to że jednak nie, ale zabili je Ukraińcy itd, itd” – pisze na Facebooku Dobromir Sośnierz.

Zapisując się do partii KORWiN, umawialiśmy się na walkę o wolność, a nie na kult jednostki, kiedy ta jednostka w jakiejś sprawie ostro zjechała z wolnościowego kursu. Bo pochwała siłowej zmiany granic nijak nie daje się pogodzić z postulatem nieagresji. Z bagażem takich wpisów trudno byłoby mi nadal dźwigać brzemię nazwy tej partii pod swoim nazwiskiem, zwłaszcza, że nazwa partii do złudzenia przypomina nazwisko autora tych wątpliwych mądrości” – czytamy dalej.

Sośnierz: Skrzydło Russia Today w partii KORWiN

„Występując z partii, podkreślaliśmy, że we wszystkich sprawach, które nadal nas łączą, chcemy w dalszym ciągu współpracować z dawnymi kolegami i że nadal jesteśmy ich posłami, nawet jeśli JKM nie jest już naszym prezesem. Ale skrzydło Russia Today narzuciło jednak partii KORWiN narrację wrogości wobec Wolnościowców, a liderem walki z „wężami” mianował się kolega Mentzen” – stwierdza wolnościowiec.

Poseł twierdzi, że Sławomir Mentzen od samego początku planował zemstę wobec osób, które odeszły z partii KORWiN.

„Niektórzy pewnie pamiętają jego dość enigmatyczny wpis z marca, w którym stwierdzał, że on nigdzie się z partii-matki nie rusza i będzie sobie siedział nad brzegiem rzeki, czekając aż spłyną nią ciała wrogów. […] I otóż dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie, że błędnie zrozumiałem tę przypowieść. Bo ja myślałem naiwnie, że Mentzen mówi o naszych wspólnych wrogach. A on mówił… o nas…”.

Sośnierz: Celem partii KORWiN nie jest już walka z lewactwem

„Już na majowej Radzie Krajowej partii było widać, że teraz celem jej istnienia nie jest już walka z lewactwem, ramię w ramię z Wolnościowcami, tylko walka ze znienawidzonymi przez Mentzena „wężami”, jak zwykł nas nazywać. Już samo określanie nas „wężami” jest wymownym świadectwem złej woli, bo odwołuje się do fałszywej anegdoty, sugerującej, że pretekstem do naszego odejścia był spór o Wyspę Węży” – czytamy we wpisie posła Sośnierza.

„W rzeczywistości odejście było skutkiem długiej serii głupich wpisów, a ten o Wyspie Węży nie był nawet przykładowo wśród nich wymieniony. Korwiniści lubią się jednak trzymać myśli, że chodzi o wyspę Węży, bo to był bodaj jedyny przypadek, kiedy cytowana przez JKM Russia Today miała częściowo rację. Co zresztą nie znaczy, że sam wpis JKM był legitny — wielokrotnie próbowaliśmy Panu Prezesowi tłumaczyć, że problem nie w tym, jak było z Wyspą Węży, tylko z tym, że napisał, że było tak a nie inaczej PONIEWAŻ w Russia Today tak powiedzieli. To traktowanie RT jako źródła bardziej wiarygodnego niż źródła ukraińskie i polskie było tutaj problemem, a nie to, czy akurat w tym przypadku częściowo nie miała racji” – stwierdza polityk.

„Powoływanie się na notorycznego kłamcę i do tego tubę propagandy naszego wroga jako na rzetelne źródło informacji — to był problem p. Janusza, a nie to, czy obrońcy wyspy żyją czy nie, bo to nie ma dla nas praktycznego znaczenia” – stwierdza Sośnierz.

Sośnierz: Partia KORWiN żyje w alternatywnej rzeczywistości

„Dodatkowo partia KORWiN nie przyjęła do wiadomości konsekwencji tego rozłamu i próbuje żyć w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, w której po odejściu 60% swoich posłów i ⅓ swoich przedstawicieli w Radzie Liderów Konfederacji, a dodatkowo po tym jak Prezes JKM dzięki swojej publicystyce wojennej stał się wartością ujemną dla Konfederacji — partia KORWiN nadal posiada ten sam potencjał, a więc powinna teraz przejąć wszystkie „jedynki” Wolnościowców i wypchnąć ich z Konfederacji” – pisze wolnościowiec.

„Wedle tej narracji, Wolnościowcy nie stanowią żadnej wartości, nie należą im się żadne miejsca na listach, żadne miejsca w Radzie Liderów i w ogóle nie są „stroną” umowy konstytuującej Konfederację” – czytamy.

Sośnierz: Partia KORWiN zakłamuje historię Konfederacji

„Bowiem według tej opowieści Konfederację utworzyły rzekomo 3 partie — i tak musi pozostać. Problem w tym, że jest to narracja pod każdym względem fałszywa. Zacznijmy od faktów historycznych. Konfederacji nie utworzyły 3 partie, tylko 4. Podział miejsc w Radzie Liderów, wskutek błyskotliwych negocjacyj panów JKM i SM zakończył się zaakceptowaniem przez Partię KORWiN podziału 5-4-2-1 w Radzie Liderów” – przypomina Sośnierz.

Partia KORWiN nigdy nie dostała 6 przedstawicieli. Marek Kułakowski został przedstawicielem… Liroya — chyba tylko dlatego, że Liroy wiedział, że JKM Kułakowskiego nie lubi. Gdyby nie to, mielibyśmy w RL jakiegoś pana Maciejowskiego… To że po odejściu Liroya Marek Kułakowski zapisał się do KORWiNy to był dla partii nieoczekiwany prezent, a nie coś, co sobie wywalczyła” – czytamy.

„A przypomnijmy, że w tym czasie miała jeszcze jeden atut — jako jedyna dostawała subwencję za poprzednie wybory, co znacznie zwiększało jej potencjał. Skoro w takiej sytuacji wywalczyła sobie tylko 5 na 12 miejsc w Radzie Liderów i 20 na 41 jedynek w wyborach AD 2019, to tym bardziej nic nie przemawia za tym, że po serii wpadek i osłabień, miałaby obecnie uważać wszystkie te zasoby za przypisane na stałe do siebie, a nawet powiększone do 6 członków RL. To absurdalna logika” – pisze poseł.

Sośnierz: Mentzen zachowuje się jak Rosjanie w Chersoniu

„O ile można się zgodzić, że Wolnościowcy, choćby ze względu na tworzące się dopiero struktury, są nadal mniejszą częścią Konfederacji niż partia KORWiN, to z całą pewnością nie jest to siła zerowa, która miałaby nie być reprezentowana na jedynkach ani w RL” – pisze wolnościowiec.

„Tymczasem wystąpienie inaugurujące prezesurę Mentzena, zawierało właśnie zapowiedź przeprowadzenia prawyborów na 20 jedynek, które on wprost w paru wywiadach określił jako „swoje”, a on wspaniałomyślnie pozwala nam na nie kandydować. To jest właśnie przekaz z równoległej rzeczywistości, w której rozłam się nie wydarzył, a partia ma jedynki nawet tam, gdzie ich naprawdę nie ma” – czytamy dalej.

„Otóż informuję zarówno czytelników jak i kolegę Mentzena, że te jedynki nie należą do niego. Wszystkie listy ustala KONFEDERACJA, a nie partia KORWiN, a tym bardziej nie pan Mentzen i te ustalenia już zapadły rok temu” – dodaje.

„Już z samego tego powodu nikt z Wolnościowców nie zamierza startować w prawyborach organizowanych przez partię KORWiN — byłoby to przyznaniem partii KORWiN prawa do organizowania referendum na naszym terytorium. Aż ciśnie się na usta złośliwość, że partia pana Mentzena zachowuje się tutaj po raz kolejny jak Rosjanie w Chersoniu” – pisze poseł.

Sośnierz: Jedynki zostały ustalone już rok temu

„Co więcej, jedynki zostały ustalone personalnie (a nie poprzez parytety) już rok temu — i były jednomyślnie wówczas zaakceptowane przez wszystkich uczestniczących w obradach. Jedynym członkiem RL, który nie znalazł czasu na te negocjacje był… tak, Sławek Mentzen. A teraz kolega śpioch obudził się ze snu zimowego i udaje, że 20 okręgów należy do niego i będzie sobie w nich robił konkursy” – pisze Dobromir Sośnierz.

„Ba ! Największym zwolennikiem tego, żeby nie ustalać parytetów dla poszczególnych partyj tylko negocjować od razu konkretne nazwiska był… no zgadnijcie, kto… Prezes JKM. I to pomimo tego, że sam wiele razy próbowałem go przekonywać, że znając życie nie będzie potem zadowolony z efektów, bo słabo zna swoje struktury. Pan Janusz jednak postawił na swoim i Rada Liderów ustaliła konkretnych kandydatów okręg po okręgu, z wyjątkiem dwóch czy trzech, które odłożono do późniejszego doprecyzowania” – twierdzi polityk.

Sośnierz: O żadnych prawyborach nie było mowy

„Takie wczesne ustalenie liderów list miało z jednej strony dać im czas na przygotowanie się do kampanii i na budowanie mocnych list, a z drugiej strony pozwalało uniknąć przepychanek, które na ostatniej prostej mogłyby rozsadzać Konfederację. Kolega Mentzen nie zgłaszał do tych argumentów żadnych zastrzeżeń. O żadnych prawyborach nie było wtedy mowy” – opisuje Dobromir Sośnierz.

„Liderzy list dostali też dodatkowe zadania związane z wyborami samorządowymi — i niektórzy nawet zaczęli je realizować. Niektórzy już zaczęli rezerwować billboardy albo inwestować w rozpoznawalność. A teraz nowy wódz korwinistów chce kopać w stolik i rozpoczynać nowe rozdanie” – czytamy.

Prawybory nie będą uczciwe?

„Pół biedy jeszcze, gdyby te prawybory miały chociaż pozory uczciwości. Ale regulamin wymyślony przez korwinistów zakłada, że trzeba wpłacić darowiznę na ich partię (1000 zł za zgłoszenie kandydata, 20 zł za głosowanie), a Zarząd Krajowy i tak może sobie utrącać kogo chce, jeśli „nie daje rękojmi godnego wykonywania mandatu”. Chyba każdy rozumie, że to jest farsa” – pisze poseł.

Polityk przypomina, że Rada Liderów uchwaliła już dawno temu, że posłowie mają zagwarantowany start z pierwszego miejsca w tym samym okręgu, z którego zostali wybrani, o ile nie opuszczą Konfederacji.

Sośnierz: Prawybory tak, ale pod jednym warunkiem

Dobromir Sośnierz twierdzi, że aby odbyły się prawybory, posłowie muszą zrzec się swoich miejsc. On jest gotów to zrobić, ale pod jednym warunkiem.

Mógłbym w tym wziąć udział, ale pod warunkiem, że zrobią to wszyscy i prawybory odbędą się we wszystkich 41 okręgach, a nie tylko w 20 oraz że będą organizowane przez Konfederację, a nie przez partię KORWiN” – pisze polityk.

Polityk przypomina poprzednie prawybory

Dobromir Sośnierz przypomina poprzednie prawybory w Konfederacji. Dzisiejsi Wolnościowcy twierdzą, że ich obecny prezes a wówczas korwinista Artur Dziambor, został wtedy zdradzony.


Czytaj więcej: Dziambor: Ja już przeżyłem jedne prawybory z Mentzenem. Obudziłem się z kilkoma nożami w plecach [VIDEO]


Chodziło o to, że w głosowaniu największe poparcie uzyskał Artur Dziambor, który w półfinale został z Grzegorzem Braunem i Krzysztofem Bosakiem. Nieoczekiwanie jednak korwiniści postanowili nie popierać własnego kandydata, tylko Grzegorza Brauna. Za sprawą głosów partii KORWiN odpadł więc reprezentant partii KORWiN. Również część sympatyków była wówczas oburzona.

Sośnierz twierdzi, że to Sławomir Mentzen był autorem tamtego – jak to nazywa poseł – „oszustwa”. „To Sławek był tym spoconym człowieczkiem, który drżącymi rękami przeliczał na kalkulatorku kolejne rundy, w których na końcu cały misterny plan zawalił się w cholerę” – pisze polityk. „Więc nie dość, że nieuczciwie, to jeszcze głupio. Nie dość, że słowa nie dotrzymali, to jeszcze rubelka nie zarobili” – dodaje.

Sośnierz do Mentzena: Chciałeś być błyskotliwy, ale nie wyszło

Dobromir Sośnierz zarzuca Sławomirowi Mentzenowi, że zamiast walczyć o idee wolnościowe, walczy o monopol na władzę w środowisku wolnościowym.

„A żeby było śmieszniej, pan Sławek próbował być dowcipny i w swojej mowie tronowej powiedział, że to Wolnościowcy zainspirowali go swoimi hasłami dotyczącymi demokracji bezpośredniej — i dlatego on teraz zrobi prawybory. Sławku… Jakby Ci to powiedzieć… Prawybory to nie jest demokracja bezpośrednia. To nadal demokracja przedstawicielska. Chciałeś być błyskotliwy, ale nie wyszło” – napisał poseł Konfederacji.

Jest przeciw aborcji i BLM oraz twierdzi, że „Joe Biden jest upośledzony”. Kanye West na cenzurowanym

REKLAMA