Nagonka na Grzegorza Brauna. Do Sejmu wpłynął wniosek. „Kolejna absurdalna afera”

Zdjęcie ilustracyjne / Grzegorz Braun podczas posiedzenia sejmowej Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych / Foto: PAP
Zdjęcie ilustracyjne / Grzegorz Braun podczas posiedzenia sejmowej Komisji Regulaminowej, Spraw Poselskich i Immunitetowych / Foto: PAP
REKLAMA

Poseł Grzegorz Braun nie ma lekko w pracy. W Sejmie pojawiają się kolejne pomysły, jak utrudnić pełnienie mandatu politykowi Konfederacji. Jako pretekst podaje się rzekomą prorosyjskość parlamentarzysty. W rzeczywistości jest to jednak zwykła nagonka.

Już wcześniej pisaliśmy o tym, że Biuro Analiz Sejmowych pracowało nad ekspertyzą dotyczącą możliwości ograniczenia dostępu do informacji niejawnych posłowi Konfederacji Grzegorzowi Braunowi.

REKLAMA

Kolejny cios wymierzony w Brauna! Chcą mu odebrać TO prawo

Sprawą zajęła się nawet komisja regulaminowa spraw poselskich i immunitetowych. Gra toczy się o dostęp do informacji niejawnych, które przedkładane są podczas posiedzeń komisji sejmowych. Polityk Konfederacji w marcu został już usunięty z sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Według Elżbiety Witek było to powodowane rzekomym utrudnianiem prac komisji. W ocenie polityka był to „akt bezprecedensowej w swej mściwości małostkowości”.

Grzegorz Braun wykluczony z Komisji Obrony Narodowej. „Akt bezprecedensowy w swej mściwej małostkowości”

Wykluczono go także z Komisji ds. służb specjalnych. Mimo to Braun nie odpuszcza i pojawia się na posiedzeniach – w charakterze zwykłego posła.

15 września miało się odbyć zamknięte posiedzenie – niejawne i bez transmisji online. Wszystko dlatego, że szef MON miał przedstawić wrażliwe informacje dotyczące zabezpieczenia funkcjonowania ludności w warunkach działań wojennych oraz gotowości mobilizacyjnej i bojowej polskich Sił Zbrojnych. Jak donosiła „Rzeczpospolita”, kierownictwo MON miało oświadczyć prezydium Komisji Obrony Narodowej, iż informacji tych nie przedstawi, jeśli na sali pojawi się Grzegorz Braun.

Odwołano także posiedzenie zamknięte zaplanowane na 6 października. Miało ono dotyczyć nie tylko stanu prokuratorskiego śledztwa ws. katastrofy smoleńskiej, lecz także informacji ministra obrony na temat szkolenia podoficerów i szeregowych zawodowych i ich gotowości bojowej.

– Nie może poseł jawnie służący Rosji mieć dostępu do informacji, które są podstawą naszego bezpieczeństwa. Ustawa nie przewidziała takiej sytuacji i mamy z tym ogromny problem – grzmiał wiceszef Komisji Bartosz Kownacki z PiS. Jak twierdził, trzeba dokonać w związku z tym nowelizacji ustawy.

Do Sejmu wpłynął także wniosek autorstwa Kazimierza Smolińskiego z PiS o zmianę regulaminu. Chodzi o zablokowanie możliwości wzięcia udziału w zamkniętych posiedzeniach komisji posłom, którzy nie są członkami tychże – na czele z Grzegorzem Braunem.

Warto podkreślić, że z mocy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora wszyscy posłowie mają dostęp do materiałów tajnych. Nie muszą w związku z tym przechodzić weryfikacji prowadzonej przez ABW czy SKW, by uzyskać poświadczenie bezpieczeństwa. W teorii Grzegorz Braun może także zażądać wglądu do materiałów tajnych dotyczących bezpieczeństwa państwa i zapoznawać się z nimi bez ograniczeń. W praktyce jednak rządzący robią wszystko, by mu to zagwarantowane w Konstytucji prawo ograniczyć.

Sprawę skomentował na Twitterze publicysta Łukasz Warzecha. „Kolejna absurdalna afera. Jeśli pan poseł @GrzegorzBraun_ miałby wykorzystywać informacje z komisji przeciwko Polsce, to gdzie jest ABW? A jeśli ABW nie prowadzi przeciw niemu działań, to posłowie robią zwykły cyrk” – skwitował.

REKLAMA