Były prezes PZPN o pomocy uchodźcom z Ukrainy: Jestem całym sercem za, ale to już przesada

Uchodźcy z Ukrainy na Dworcu Głównym w Poznaniu. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: PAP
Uchodźcy z Ukrainy na Dworcu Głównym w Poznaniu. Zdjęcie ilustracyjne. / Foto: PAP
REKLAMA

Michał Listkiewicz, były międzynarodowy sędzia, a później prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, podzielił się swoją obserwacją na temat pomocy uchodźcom z Ukrainy. Podkreślił, że jest „całym sercem za”, ale jednocześnie wskazał, co mu się nie podoba.

Gdy uciekający przed wojną na Ukrainie uchodźcy tłumnie przybyli do Polski, nasze społeczeństwo otworzyło się na pomoc, a dodatkowo, decyzją rządu, pieniądze podatników szerokim strumieniem płynęły do Ukraińców.

REKLAMA

Przebywający w Polsce obywatele Ukrainy mogli liczyć na szereg programów socjalnych, na darmowe zakwaterowanie i wyżywienie – itd. Dochodziło do takich patologii, że Ukraińcy przyjeżdżali autokarami do Przemyśla, wypełniali w urzędzie odpowiednie papierki, by pobierać pieniądze i jeszcze tego samego dnia wracali na Ukrainę. Mechanizm opisał swego czasu prezydent Przemyśla Wojciech Bakun.

Niebawem rząd warszawski ma zaostrzyć kryteria pomocy. Skończą się wypłaty socjalne dla tych, którzy przebywają na Ukrainie, a ci, którzy przebywają w Polsce będą musieli częściowo płacić za zakwaterowanie i wyżywienie.

O pomocy uchodźcom z Ukrainy wypowiedział się Listkiewicz. Podzielił się doświadczeniem z apteki, gdy polscy emeryci nie mieli pieniędzy na wykup leków.

„Jestem całym sercem za pomaganiem Ukrainie. Ale darmowe leki za 500 zł (często są to kosmetyki lub paraleki) to przesada. Biednych polskich emerytów często nie stać na leki za 100 zł, widziałem w aptece. A info z oficjalnej strony państwowej instytucji, nie jestem ruską onucą” – napisał Listkiewicz.

„Goście z Ukrainy kupują w aptekach kosmetyki np. a nie leki pierwszej potrzeby. Sam widziałem, nie zmyślam. W okienku obok staruszka zrezygnowała z wykupu całej recepty, bo skończyły się jej pieniądze, musi czekać do kolejnej skromnej emerytury” – dopisał w komentarzu.

Rzeczywiście każdy uchodźca z Ukrainy może liczyć na kod o wartości 500 złotych do wykorzystania we wskazanych aptekach. Warto jednak podkreślić, że ten akurat program finansuje prywatna organizacja Direct Relief.

„Ok, ale należy o tym mówić, by uspokoić nastroje. No i kontrolować by kupowano leki a nie kosmetyki” – podkreślił Listkiewicz.

Uchodźcy nie chcą opuścić hotelu w Poznaniu. Kto kłamie?

REKLAMA