Wyciekł typowo lewacki raport o „rasizmie” w MSZ. „Małpy”, „dobrze grasz w szachy, jak na czarnucha”

Gra w szachy. Zdjęcie ilustracyjne: Pexeles
Gra w szachy. Zdjęcie ilustracyjne: Pexeles
REKLAMA

Rasizm w niderlandzkim MSZ jest zjawiskiem powszechnym – wynika z wewnętrznego raportu resortu opublikowanego w poniedziałek. Kierownictwo MSZ wystosowało oficjalne przeprosiny, a media ujawniają fragmenty raportu podając przykłady wypowiedzi typu: „dobrze grasz w szachy, jak na czarnucha”. Tenże dokument to kolejny dowód na to, jak bardzo zmienia się zachodnia Europa.

Dwa lata temu kierownictwo MSZ Holandii zleciło przeprowadzenie niezależnego badania w sprawie rasizmu wewnątrz ministerstwa. W poniedziałek przedstawiono pracownikom jego wyniki, a także opublikowano je na stronie internetowej resortu.

REKLAMA

Z raportu wynika, że rasistowskie zachowania, zarówno w samym ministerstwie jak i w placówkach zagranicznych, są powszechne. Dokument zawiera zeznania pracowników, którzy spotykają się ze słownymi obelgami („małpy”), są traktowani poniżająco lub padają ofiarą rasistowskich żartów.

„Dobrze grasz w szachy, jak na czarnucha”, „szkoda, że nie jesteś też lesbijką lub niepełnosprawną” – cytuje fragmenty raportu dziennik „Algemeen Dagblad”. Z relacji osób, które padły ofiarą tego typu zachowań, wynika, że nie są oni traktowani jako pełnoprawni Holendrzy.

Co pewnie było do udowodnienia. Teraz bowiem, aby nie zostać okrzykniętym rasistą, trzeba wedle „światłoeuropejskich” wytycznych, każdego nowo przybyłego mieszkańca kraju traktować jako „pełnoprawnego obywatela”. No i nie wolno, broń Boże, pozwolić sobie w jego obecności na jakiekolwiek żarty.

„Nacisk na pochodzenie etniczne i kulturowe prowadzi do kwestionowania lojalności pracowników ze względu na ich pochodzenie” – piszą autorzy badania. Z raportu wynika, że często osoby ubiegające się o pracę lub staż w MSZ są odrzucane ze względu na migracyjne pochodzenie lub wygląd. „Czasami przeprowadzane jest wyraźne wyszukiwanie białego pracownika o niebieskich oczach. Jest to prawnie zabronione” – czytamy w raporcie.

Co ciekawe, jak wynika z raportu, wnioski te wyciągnięto nie na podstawie dogłębnych badań.

Naukowcy przeprowadzili 33 pogłębione wywiady jedynie z „dwukulturowymi” urzędnikami służby cywilnej, którzy pracują w Hadze lub na placówkach za granicą oraz z lokalnie rekrutowanymi pracownikami na tych stanowiskach. Ponadto zorganizowano cztery grupy fokusowe z udziałem urzędników zajmujących się różnorodnością i integracją.

O urzędnikach przeprowadzających rekrutację, jak widać, nie ma w tym momencie mowy. Z nimi nikt nie rozmawiał, no bo po co?

Postąpiono więc typowo „po lewacku”, nie uwzględniając w badaniach wszystkich, a jedynie „dwukulturowych” pracowników. Wszystko po to, by potem wydać m.in. taką oto opinię:

„Raport głęboko nas porusza. To, czego doświadczają nasi koledzy, co się o nich mówi i jak się oni z tym czują, jest dla nas nie do przyjęcia. Przepraszamy” – głosi oficjalne oświadczenie MSZ.

Do sprawy odniósł się także minister Wopke Hoekstra. Szef resortu spraw zagranicznych powiedział dziennikowi „De Telegraaf”, że jest „wstrząśnięty” raportem i nazywa jego wyniki „bolesnymi”.

Czytając to wszystko trudno pozbyć się wrażenia, że raport – jak zwykle w podobnych sytuacjach – powstał na potrzeby szalejącej „politycznej poprawności”.

O tym bowiem, jak np. obrażani są biali pracownicy i jakie ich spotykają szykany, nie ma w nim ani słowa.

REKLAMA