Michalkiewicz: „W normalnym państwie wybuchłoby polityczne trzęsienie ziemi”

Stanisław Michalkiewicz. / foto: screen YouTube
Stanisław Michalkiewicz. / foto: screen YouTube
REKLAMA

W jednym z najnowszych felietonów Stanisław Michalkiewicz odniósł się do ujawnionych przez dziennikarza Leszka Szymowskiego informacji, jakoby premier rządu warszawskiego Mateusz Morawiecki miał być zarejestrowany w 1989 roku jako tajny współpracownik NRD-owskiej STASI.

„Pan red. Szymowski poinformował też, że Niemcy nie udostępnili mu teczki polskiego premiera, chociaż o to występował, z czego wnioskuje, że nadal jest ona utajniona. W związku z tym Konfederacja zwołała konferencję prasową, domagając się dokładnego zbadania tej sprawy tym bardziej, że po «upadku komunizmu» i zjednoczeniu Niemiec, aktywa STASI, z konfidentami włącznie, zostały przejęte przez BND, więc sprawa mogła mieć, a może nawet nadal ma, swój dalszy ciąg” – podkreślił Michalkiewicz.

REKLAMA

Morawiecki agentem Stasi? Konfederacja reaguje i domaga się wyjaśnień [VIDEO]

„Gdyby coś takiego zostało opublikowane w normalnym państwie, wybuchłoby polityczne trzęsienie ziemi” – stwierdził publicysta, podkreślając, że w Polsce nie dzieje się w tej sprawie zupełnie nic.

„Dotyczy to zarówno mediów rządowych, co jest nawet bardziej zrozumiałe, bo one jeszcze nie wiedzą, co myślą, ale również mediów nierządnych, które propagandowo obsługują nieprzejednaną opozycję. One również udały, że nie słyszą, podobnie jak hersztowie opozycyjnych gangów – oczywiście poza Konfederacją” – zaznaczył.

„W tej sytuacji perspektywa, że zostanie w tej sprawie wszczęte jakieś postępowanie, nie wydaje się prawdopodobna. Tak było w roku 1992, kiedy to Krzysztof Wyszkowski, ówczesny doradca premiera Olszewskiego, publicznie powiedział, że traktat polsko-niemiecki o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy jest niesymetryczny na niekorzyść Polski, bo w trakcie negocjacji pan minister Krzysztof Skubiszewski był przez stronę niemiecką szantażowany, że jeśli nie będzie ustępliwy, to oni ogłoszą, że był tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie «Kosk»” – przypomniał Michalkiewicz.

„Chociaż było to publiczne oskarżenie urzędującego ministra spraw zagranicznych o zdradę stanu, wszyscy udali, że nie słyszą i sprawa ta nie miała żadnych konsekwencji. Obecnie jest tak samo, co nasuwa podejrzenia, że wszystko nie zakończy się nawet wesołym oberkiem, tylko w ogóle się nie zacznie” – ocenił.

„Nie mówi się bowiem o sznurze w domu wisielca tym bardziej, gdy do tego sznura mogą być przywiązani również inni Umiłowani Przywódcy” – skwitował.

„W tym miejscu muszę odwołać się do mojej ulubionej teorii spiskowej według której – po pierwsze – u progu transformacji ustrojowej nasi bezpieczniacy przewerbowali się na służbę do naszych przyszłych, a obecnie – aktualnych sojuszników i wykonują w naszym nieszczęśliwym kraju zadania przez nich zlecone, a po drugie – czy w związku z tym można w ogóle być w Polsce skutecznym politykiem nie będąc niczyim agentem?” – dodał.

„Jeśli chodzi o pana premiera Morawieckiego, to niewątpliwie jest on politykiem skutecznym, może nie tyle z punktu widzenia polskich interesów państwowych, co z punktu widzenia własnej kariery, której przebieg rzeczywiście jest imponujący” – podsumował Stanisław Michalkiewicz.

REKLAMA