Eksplozja ukraińskiego granatnika. Posiedzenie sejmowej komisji utajniono

Jarosław Szymczyk, komendant główny Policji. Foto: PAP/EPA
Jarosław Szymczyk, komendant główny Policji. Foto: PAP/EPA
REKLAMA

W Sejmie, za zamkniętymi drzwiami, miało rozpocząć się posiedzenie komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Szef MSWiA Mariusz Kamiński miał przedstawić informacje na temat eksplozji granatnika w Komendzie Głównej Policji w Warszawie, w gabinecie gen. Jarosława Szymczyka, oraz ujawnić, jakie działania podjęły jego resort i podlegające mu służby.

Posiedzenie sejmowej komisji miało rozpocząć się we wtorek o godz. 11.00. Według informacji „Wprost” dzień wcześniej członkowie komisji dostali jednak informacje – najpierw o odwołaniu posiedzenia o godz. 11.00, a później o zwołaniu posiedzenia zamkniętego o godz. 9.00.

REKLAMA

Poseł Lewicy Jan Szopiński podkreślił, że teraz „każdy, kto ujawni informacje, które padły podczas posiedzenia, podlega pod postępowanie prokuratorskie”.

Na tym jednak nie koniec kontrowersji. Na posiedzeniu nie pojawili się bowiem gen. Szymczyk, Mariusz Kamiński oraz jego zastępca Maciej Wąsik.

Wybuch granatnika

Przypomnijmy, że w 14 grudnia 2022 r. doszło do eksplozji w KGP w Warszawie. Komenda Główny Policji gen. Jarosław Szymczyk twierdził, że do wybuchu doszło, „kiedy przestawiał zużyte granatniki, będące prezentami od Ukraińców”. W wyniku eksplozji dwie osoby – w tym gen. Szymczyk – odniosły niegroźne obrażenia, a w budynku uszkodzony został strop. W jednym z pomieszczeń na parterze zawalił się sufit, ponadto uszkodzone zostały też pomieszczenia powyżej – aż do drugiego piętra, gdzie znajdował się gabinet komendanta.

Gen. Szymczyk podczas wizyty w Kijowie dostał od Ukraińców dwa granatniki, które miały być już zużyte. Ukraińcy mieli zapewniać, że granatniki nie zawierają ładunku wybuchowego. Później Kijów przyznał, że doszło do „nieumyślnej pomyłki”. Potwierdzono to w oficjalnym polsko-ukraińskim komunikacie.

Parlamentarzyści nie dowierzają

Jak donosi RMF24, powołując się na ustalenia swojego dziennikarza Krzysztofa Zasady, posłowie podczas posiedzenia komisji będą próbowali uzyskać informacje ws. tego zdarzenia, które to pozwolą na rozwianie licznych wątpliwości.

Część parlamentarzystów sceptycznie bowiem podchodzi do teorii o samozapłonie granatnika. Kontrowersje wzbudzają także działania służb, jeśli chodzi o sam transport owych „prezentów” z Ukrainy.

Państwo z mokrego kartonu. Tak gen. Szymczyk wwiózł ukraińskie granatniki. „Kurtuazyjna” kontrola

Ponadto zaufania nie wzbudza także sposób informowania o zdarzeniu. Może on bowiem wskazywać na to, że ktoś próbował ukryć ten fakt przed opinią publiczną. Co więcej, żadnej odpowiedzialności nie poniósł w związku ze zdarzeniem gen. Szymczyk.

20 grudnia szef MSWiA Mariusz Kamiński poinformował, że „odpowiedzialny za przekazanie prezentu komendantowi polskiej policji zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych gen. Dmytro Bondar został zawieszony”. Minister dodał, że „w sprawie wszczęto na Ukrainie postępowanie karne”. Tego samego dnia w warszawskiej prokuraturze regionalnej stawił się gen. Szymczyk. Jak jednak wynika z ustaleń Krzysztofa Zasady, szef KGP nie usłyszał żadnych zarzutów, został jedynie przesłuchany w charakterze świadka.

„Z pewnością sejmowa informacja nie będzie się różniła od wersji podawanej oficjalnie przez MSWiA oraz Komendę Główną Policji w mediach, a informujący będą się zasłaniać trwającym śledztwem. Prowadzący to postępowanie nie jest w komfortowej sytuacji. Po medialnych wystąpieniach ministra i generała może być trudno forsować inny przebieg zdarzenia niż przedstawiony przez nich” – ocenia rmf24.pl.

REKLAMA