„Czarny czwartek”. Mobilizacja związków zawodowych we Francji większa od przewidzianej

Szef CGT Philippe Martinez. Foto: Wikipedia
Szef CGT Philippe Martinez. Foto: Wikipedia
REKLAMA

„Strajk przeciwko reformie emerytalnej przekracza to, co przewidzieliśmy” – stwierdził Laurent Berger, szef centrali CFDT. Jego odpowiednik w CGT, Philippe Martinez, powiedział w czwartek, że zakładana liczba „miliona demonstrantów zostanie przekroczona”. Z kolei szef FO mówi, że trzeba obalić rząd.

Wszystkie centrale związkowe sprzeciwiają się wydłużeniu wieku przejścia na emeryturę z obecnych 62 do 64 lat. Martinez dodał, że „władza wykonawcza musi słuchać tego, co dzieje się na ulicach Francji”.

REKLAMA

„Czarny czwartek” to nie tylko uldizne demonstracje w wielu miastach, ale też strajki transportu, szkolnictwa, a nawet… policji. Związkowcy uważają reformę Macrona za „bardzo brutalną” i chcą doprowadzić do wycofania jej projektu. W poprzedniej kadencji Macrona próba zmian emerytur już się nie powiodła.

Pierwsze dane podane przez władze mówią, że co najmniej 30 000 osób maszerowało w Tuluzie, 26 000 w Marsylii, 15 000 w Montpellier, 14 000 w Tours, 13 600 w Pau, 12 000 w Perpignan i Orleanie, 8 000 w Châteauroux, 9 000 w Angoulême, 6500 w Miluzie i Périgueux, itd. Liczby są wyższe niż z 5 grudnia 2019 r., kiedy to też trwały podobne protesty, a liczbę manifestantów obliczano wówczas na 806 000 (wg policji) i na 1,5 mln (wg CGT).

Rzecz jasna, największa demonstracja odbywa się w stolicy i przechodzi z placu Republiki na plac Bastylii. Do tego dochodzi strajk metra, autobusów, tramwajów, RER, pociągów regionalnych, a nawet zakłócenie ruchu lotniczego, szczególnie na lotnisku Orly. Nieczynne było także dużo szkół. Do demonstracji związkowych przyłączyły się „żółte kamizelki”. Obecni są także pracownicy sektora prywatnego.

Związkowców dodatkowo wzburzyło to, że prezydent Macron i jedenastu ministrów jego rządu przebywa tym czasie w Hiszpanii na szczycie obydwu krajów. Rząd tłumaczy, że spotkanie to było ustalone znacznie wcześniej.

Reforma emerytur to „wielka bitwa pięcioletniej kadencji Macrona” i ma być zakończona jeszcze w tym roku. Premier Élisabeth Borne twierdzi, że i tak 4 na 10 Francuzów będzie mogło przejść na emeryturę przed 64 rokiem życia.

Źródło: AFP/ Le Figaro/ Le Parisien

REKLAMA