Scholz pod presją Amerykanów, odwołuje się do „suwerenności europejskiej”, a Macron go popiera

Olaf Scholz, Emmanuel Macron oraz Władimir Putin. / Foto: PAP (kolaż)
Olaf Scholz, Emmanuel Macron oraz Władimir Putin. / Foto: PAP (kolaż)
REKLAMA

Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i francuski prezydent Emmanuel Macron wezwali wspólnie do wzmocnienia „suwerenności” UE. Trudno nie uznać, że kontekstem dla tej deklaracji jest spotkanie w sprawie pomocy dla Ukrainy i opór Berlina wobec presji USA na przekazanie np. „Leopardów”.

Prezydent Francji Emmanuel Macron i kanclerz Niemiec Olaf Scholz podpisali właśnie wspólną deklarację w przeddzień francusko-niemieckiego szczytu rządowego zaplanowanego na niedzielę 22 stycznia w Paryżu. Szczyt odbywa się z okazji 60. rocznicy podpisania dwustronnego traktatu o pojednaniu.

REKLAMA

Wezwanie do „wzmocnienia suwerenności Unii Europejskiej” nie jest tu przypadkowe. Nie chodzi przecież o „suwerenność” i niezależność wobec Rosji. Adresatem tego przesłania jest Waszyngton. Taki pomysł kołacze się od lat w głowie prezydenta Francji, gdzie resentymenty antyamerykańskie są stale obecne. Niemcom wali się wieloletni plan rozwoju i doicha do statusu mocarstwa w oparciu o surowcową współpracę z Rosją i powolne pozbywanie się amerykańskiej kurateli w Europie.

Teraz Berlin i Paryż stwierdzają, że „kluczowym wyzwaniem dla UE jest zapewnienie, by Europa stała się jeszcze bardziej suwerenna i miała geopolityczne możliwości kształtowania porządku międzynarodowego”.

Takie przesłanie obydwu przywódców opublikowały współnie francuski „Journal du Dimanche” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Według nich Europa musi więcej inwestować w swoje siły zbrojne i przemysł zbrojeniowy. W tyle głowy jest jednak właśnie kuratela USA.

Sześćdziesiąt lat po de Gaulle’u i Adenauerze, Macron i Scholz rzucają nowe wyzwanie i zapowiadają mocną współpracę między Paryżem a Berlinem. Wektory się jednak odwróciły. Wówczas silniejszą stroną była znajdująca się w obozie zwycięzców Francja. Dzisiaj, po zjednoczeniu Niemiec i osłabieniu ekonomicznym Francji, szala tej wagi wyraźnie przechyliła się na stronę Berlina. Macron jest zbyt słaby, by bawić się w gry de’Gaulle’a z czasów „zimnej wojny”.

Jednak politycy ci wspólnie zapowiadają „większe zdolności europejskie i silniejszy europejski filar w ramach NATO”, co sprawi, że „będą również silniejszym partnerem w stosunku do drugiej strony Atlantyku i Stanów Zjednoczonych”.

Francuskie media piszą o „wznowieniu francusko-niemieckiego tandemu” w Europie. Z tym, że jest to obecnie gra Berlina, a Macron nie tylko nie zasiądzie przy kierownicy, ale załapie się najwyżej na jazdę na bagażniku.

Uroczystości 60-lecia traktatu francusko-niemieckiego odbędą się w niedzielę ceremonią na Sorbonie. Po niej odbędzie się wspólne posiedzenie rady ministrów obydwu rządów w Pałącu Elizejskim.

Źródło: AFP

REKLAMA