Inwazja „żeglarzy portugalskich” na francuskie plaże

Żeglarz na plaży Teneryfy Fot. Wikipedia Jannaraabe
REKLAMA

„Żeglarz portugalski” to inaczej physalia, bąbelnica bąbelcowa, a także żywłoga i aretuza. To kuzynka meduzy i mocno parzący gatunek rurkopława z rodziny Physaliidae. Ten parzydełkowiec żyje w skupiskach. Ma charakterystyczny, unoszący się na powierzchni wody kolorowy pęcherz, a od spodu polipy, które mogą osiągać długość kilkunastu metrów. „Żeglarz portugalski” ma bardzo silne parzydełka, które mogą być groźne dla człowieka.

Najczęściej spotyka się go w prądzie zatokowym północnego Atlantyku oraz w subtropikalnych wodach Oceanu Indyjskiego i Pacyfiku. W morzach tropikalnych potrafi tworzyć ogromne ławice. Teraz jednak zaatakował plaże we francuskich Landach.

REKLAMA

Żeglarz portugalski w celu ochrony w komórkach parzydełkowych produkuje jad. W obszarach jego występowania zakazane jest wchodzenie do wody. Jego toksyna jest bardzo mocno i nic dziwnego, że pojawienie się dziwnych pęcherzy na plaży wywołało panikę.

Sytuacja nie jest zbyt przyjemna dla mieszkańców. Na plaży leżą setki przezroczystych baniek z różowymi refleksami i jasnoniebieskimi mackami. Od kilku dni te stworzenia niesione przez zachodnie wiatry lądują na wybrzeżu Landów. W sumie doliczono się stu okazów. Doradza się wstrzymanie spacerów po plażach, np. z psami.

Kontakt jest groźny i dla ludzi. Nawet jeśli „żeglarz” jest wyrzucony na ląd powoduje oparzenia i trudności w oddychaniu. W niektórych przypadkach może to doprowadzić do śmierci. Lokalne władze ostrzegają przed tym zjawiskiem na portalach społecznościowych. W przypadku kontaktu zaleca się usunąć macki pęsetą i spłukać oparzenie morską wodą, a następnie wezwanie pomocy.

Źródło: France Info

REKLAMA