
Podczas środowego posiedzenia Sejmu poseł Konfederacji Grzegorz Braun został ocenzurowany przez marszałek Elżbietę Witek. Z mównicy padły bowiem niewygodne dla premiera rządu warszawskiego, Mateusza Morawieckiego, słowa.
– Publicznie zawiadamiam niniejszym o możliwości popełnienia rozlicznych przestępstw: a to szpiegostwa, korupcji, które to przestępstwa zachodzić mogą, jeśli prawdziwe są enuncjacje dziennikarza śledczego Leszka Szymowskiego, dotyczące felerów z biografii Mateusza Jakuba Morawieckiego – mówił Grzegorz Braun.
– Długie tygodnie już mijają od czasu ujawnienia faktu rejestracji osoby o tych imionach i tym nazwisku w aktach sowieckiej, niemieckojęzycznej bezpieki STASI – i cisza. Nie siedzi dziennikarz śledczy i nie słyszę, żeby śledczy interesowali się biografią premiera – wskazał poseł Konfederacji.
Szymowski: Morawiecki był dwukrotnie zarejestrowany przez STASI jako tajny informator
– W ostatnim tygodniu doszły do tego informacje o możliwych powiązaniach natury prywatnej, może nawet intymnej, między premierem Mateuszem Jakubem Morawieckim a osobami, które nominował na ważne stanowiska, np. w banku… – w tym momencie jednak wyłączono Braunowi mikrofon.
„Interwencję” podjęła też marszałek Sejmu Elżbieta Witek. – Panie pośle, dziękuję bardzo. Dziękuję bardzo. To już jest skandal. Panie pośle, proszę zejść z mównicy. Proszę zejść z mównicy – mówiła nerwowo Witek, która chciała już wywołać kolejnego posła na mównicę.
Na protesty Brauna, stwierdziła: „skończył się panu czas”. – Skończył się panu czas, proszę zejść – dodała. Na sali sejmowej podniosła się wrzawa.