Polski siatkarz z rodziną przeżyli trzęsienie ziemi w Turcji. „Sytuacja jest dramatyczna”

Jeden z zawalonych budynków w tureckiej Antiochii.
Jeden z zawalonych budynków w tureckiej Antiochii. / Fot. PAP/Abaca
REKLAMA

Bartosz Bućko i jego rodzina przeżyli trzęsienie ziemi w Turcji. Siatkarz występujący na co dzień w Hataysporze relacjonuje, jak wyglądają ostatnie dni.

Polaka nie było akurat w mieście, gdy doszło do trzęsienia ziemi. Jego zespół grał ligowy mecz na wyjeździe. Wieści o tragedii dotarły do niego, gdy wraz z drużyną wracali autokarem, od Antiochii byli oddaleni jeszcze o dwie godziny drogi. Na miejscu była jednak jego żona i 10-miesięczne dziecko.

REKLAMA

Zadzwoniłem i na szczęście za drugim razem żona odebrała. (…) Wtedy powietrze ze mnie zeszło – relacjonuje dla Polsatu Sport Bućko.

Szczęśliwie udało im się wydostać z budynku. Blok, w którym mieszkali, częściowo się zawalił. Żona z synkiem uciekali z czwartego piętra. Miejscami nie było już schodów, trzeba było skakać. Nad ranem się odnaleźli.

Było zimno, lało, wszyscy byli przemoczeni. Dotrwaliśmy do rana. Staraliśmy się najpierw zdobyć nasze auto, które było zaparkowane dalej. Po czterech godzinach wsiedliśmy do obcego auta i dojechaliśmy do miejscowości Mersin. Tutaj jest bezpieczniej – opowiada.

Oni są cali, zdrowi i bezpieczni. Sytuacja w Antiochii jest jednak dramatyczna.

Cały czas w Antiochii jest mój kolega Krystian Walczak, który spędził tam drugą noc. Wiem, że w Antiochii sytuacja jest dramatyczna. Docierają od kolegów siatkarzy informacje, że miasto jest zniszczone. Jeżeli budynek nie jest zawalony, to jest mocno uszkodzony. Główna pomoc pojechała do miejscowości Gaziantep. Liczbę wozów, służb można policzyć na palcach jednej ręki, ludzie wołają o pomoc, są zdani na siebie. Nawet jeżeli mają auto, nie ma paliwa, stacje są puste – zdaje relację.

Potrzebne jest wszystko. Wczoraj znajomi na grupie naszego klubu poinformowali, że brakuje koców, rzeczy pierwszej potrzeby, wody, jakiś lekarstw. Leki można wziąć z aptek, które są zniszczone. Ja sam tak zrobiłem. Wszedłem do zrujnowanego sklepu i znalazłem pieluchy dla syna, mleko modyfikowane. W takich miejscach brało się to, co leżało na ziemi. Potrzebne jest wszystko począwszy od wody, jedzenia, koców – poinformował Bućko.

Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii – czytaj więcej:

REKLAMA