Resentymenty kobiet lewicy

Katarzyna Lubnauer. Zdjęcie: PAP/Leszek Szymański
Katarzyna Lubnauer. Zdjęcie: PAP/Leszek Szymański
REKLAMA

Resentyment, według definicji, to pojęcie filozoficzne, oznaczające zjawisko tworzenia iluzorycznych wartości oraz ocen moralnych jako rekompensaty własnych niemocy i ograniczeń. Chyba można ten termin zastosować do dziwnej aktywności „polityczek” z „Nowoczesnej” i „2050” Hołowni.

Panie najwyraźniej odlatują i chyba to wina zbliżających się Walentynek i braku dowartościowania. Katarzyna Lubnauer polubiła wpis „Młodzi .Nowocześni”, którzy stwierdzają, że „Polska jest kobietą” i pewnie dlatego „musi przyjąć prawo w pełni gwarantujące podstawowe prawa kobiet”.

REKLAMA

Ich rozumienie „praw kobiet” jest typowe dla tego gatunku: „Legalna, bezpieczna aborcja, o której decyduje kobieta; Walka z tzw. gender pay gap; Dostęp do darmowego in vitro”. Tu trzeba dodać, że owe „gender pay gap” w Polsce jest o połowę mniejsze, niż średnia w UE.

Takie „odjazdy” nie dotyczą jednak tylko „pań nowoczesnych”. Dzięki uprzejmości eurodeputowanej Róży Thun, która „polubiła” z kolei wpis koleżanek z „PL2050 Małopolskie”, można się dowiedzieć, że te zrobiły „konferencję w ramach happeningu #StopCatcalling” i żądają, by nawet „w walentynki nie mówić do nich “kotku””. Może Myszka byłaby lepsza, zwłaszcza , że podobno to „agresorka”, co może brzmi lepiej?

W sumie okazuje się, że „aktywistki ruchu 2050 protestowały w Krakowie przeciwko molestowaniu w przestrzeni publicznej i sieci”. I tu koło się zamyka.

„Sfiksowałyście, boście chłopa dawno nie miały”, ale jak tu mieć chłopa, kiedy ten może się obawiać pewnie sprawy karnej nawet za użycie słowa „kotku” w Walentynki…? Swoją drogą warto zbadać wpływ takich feministek na fatalną sytuację demograficzną naszego kraju.

REKLAMA