Michalkiewicz o wizycie Bidena w Polsce: „Ani my, ani nawet prezydent Duda i premier Morawiecki nie będą o tym decydowali” [VIDEO]

Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz / Foto: screen YouTube/Sommer 13
Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz / Foto: screen YouTube/Sommer 13
REKLAMA

Prezydent USA Joe Biden będzie przebywał w Polsce we wtorek i środę – przekazała Kancelaria Prezydenta. O tym, co może oznaczać ta wizyta dla naszego biednego kraju na kanale Sommer 13 rozmawiali Tomasz Sommer i Stanisław Michalkiewicz.

W trakcie wizyty Joe Biden spotka się z prezydentem Andrzejem Dudą i weźmie udział w Nadzwyczajnym Szczycie Dziewiątki Bukaresztańskiej NATO.

REKLAMA

Początkowo Biały Dom informował, że amerykański prezydent przybędzie do Polski w poniedziałek wieczorem. Kancelaria Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w komunikacie zapowiadającym wizytę przekazała, że prezydent Biden jednak złoży wizytę w naszym kraju w dniach 21–22 lutego (wtorek–środa).

Ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski informował, że prezydent Biden we wtorek po południu w Arkadach Kubickiego, w ogrodach Zamku Królewskiego wygłosi przemówienie do narodu polskiego. Podczas wizyty Bidena zaplanowane jest spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą, a także – w środę – jego udział w szczycie Bukaresztańskiej Dziewiątki, gdzie mowa będzie o dalszym wsparciu Ukrainy.

Prezydent Biden będzie od nas czegoś chciał

– Jak prezydent Biden przyjedzie do nas, to czegoś będzie od nas chciał. Przecież nie będzie chciał, żebyśmy udostępniali zasoby całego państwa Ukrainie, bo my to już robimy, więc musi chcieć od nas jeszcze czegoś innego, czego do tej pory od nas nie chciał – mówił Stanisław Michalkiewicz.

– Tutaj aktywność pana prezydenta Dudy wydaje się na tym tle bardzo podejrzana, bo on dąży – i to nawet mówią między wierszami – do utworzenia takiej małej koalicji, która miałaby jakieś zadania specjalne. A jak generał amerykański ostrzega Rosję, że nie uda się utrzymać wojny w granicach Ukrainy, to znaczy, że ona się może rozlać poza granice Ukrainy, np. na obszar Polski – dodał publicysta.

Tomasz Sommer twierdził natomiast, że „pewnie chodzi nie o rozlanie na obszar Polski” i przypomniał, co pisał w najnowszym „Najwyższym CZAS!”-ie. Podkreślał, że w przeddzień pierwszej rocznicy rosyjskiej inwazji na Ukrainę „wiadomości o nagłej śmierci Rosji się wydają nieco przesadzone, zwłaszcza, że ani Stany Zjednoczone ani Ukraina nie marzą nawet o całkowitym pokonaniu Rosji, co oznacza, że Rosja nie zostanie pokonana”.

– „A jeżeli nie zostanie pokonana, to strony konfliktu będą musiały się w ostatecznym rozrachunku zająć kompromisem, niemal na pewno kosztem Ukrainy. W pewnym sensie, jeśli więc nie będzie koncepcji wyjścia poza granice Ukrainy, Rosja musi w tym konflikcie tak czy inaczej zwyciężyć” – cytował dalej Sommer. – I prawdopodobnie to jest ta logika – stwierdził.

– Może ma pan rację, ale proszę pana niekoniecznie, dlatego że dygnitarz wojskowy, chyba szef wywiadu ukraińskiego albo ktoś taki, niedawno powiedział, że Rosja musi być pokonana i rozebrana – odparł Michalkiewicz.

– Nie da się tej wojny zakończyć bez zwycięstwa Rosji, jeżeli ostateczną konsekwencją nie będzie właśnie coś takiego, co pan powiedział. No to na logikę jest proste. To jest tak, jak by powiedzieć: dobra, to my walczymy z Hitlerem, ale walczymy o to czy Generalna Gubernia ma być podzielona tak jak w 1940 czy tak jak w 1939, czyli np. na granicę Wisły może cofnąć, czy gdzieś tam, nie wiadomo – mówił Sommer.

– Panie Tomaszu, niech się pan nie gniewa, ale to ani my ani nawet prezydent Duda i premier Morawiecki nie będą o tym decydowali – odpowiedział Michalkiewicz.

– O tym, co się z nami stanie, to zdecyduje ta kamaryla naszych najlepszych sojuszników z Waszyngtonu, która chętnie nas poświęci na ołtarzu jakiejś tam swojej polityki. Tak jak to w 1939 roku zrobili – dodał.

REKLAMA