Kontrowersje wokół aplikacji mObywatel. Sośnierz: Nie jest zagrożeniem dla wolności. Świderski: „To jest antywolnościowe”

Dobromir Sośnierz.
Dobromir Sośnierz. / Fot. PAP
REKLAMA

„I tak, cały czas uważam, że państwo nie powinno o nas wiedzieć zbyt wiele. A jeśli już coś wie, to powinniśmy mieć do tego wgląd. I właśnie dlatego głosowałem za tą ustawą” – pisze na Facebooku poseł Wolnościowców Dobromir Sośnierz. Polityk poparł ustawę o aplikacji mObywatel, która umożliwi posługiwanie się na terenie Polski dokumentami w wersji elektronicznej. Wzbudził tym kontrowersje w środowisku wolnościowym.

Nowa regulacja ma umożliwić jednostkom samorządu terytorialnego i innym pomiotom udostępnianie w mObywatelu lokalnych dokumentów, np. karty mieszkańca miasta, czy kart członkowskich, np. klubu seniora, klubu sportowego, czy innych. W ramach mObywatela dostępne będą także usługi e-Urzędu Skarbowego. Możliwe będzie także płacenie online za usługi administracyjne, czyli np. wydanie dokumentów, wniosków, czy uiszczanie opłat skarbowych.

REKLAMA

CAŁA USTAWA ZNAJDUJE SIĘ W TYM MIEJSCU

Projekt budzi spore kontrowersje w środowisku wolnościowym. Grzegorz Braun stwierdził, że aplikacja ma w rzeczywistości służyć do tego, by to „władzy, tu reprezentowanej przez pisowską kreaturę, […] ma być łatwiej sięgnąć obywatela Polaka rodak po to, żeby go zgnębić”.

Sośnierz: aplikacja pokazuje, co państwo wie o obywatelu, ale nie zbiera nowych danych

Dobromir Sośnierz, który poparł ustawę, twierdzi jednak, że nie ma w niej niczego groźnego. „Jak pewnie większość z Was zdążyła zauważyć, zawsze konsekwentnie staję po stronie większej wolności obywatela, przeciwko kolejnym nakazom, zakazom i regulacjom, zawsze chcę jak najmniejszej władzy w rękach urzędników i jak największej swobody dysponowania swoim życiem przez obywateli. W historii polskiego parlamentaryzmu nie znajdziecie zbyt wielu posłów równie skrupulatnych w tropieniu niepotrzebnych ingerencyj rządu” – pisze o sobie na Facebooku poseł.

„I pewnie też zauważyliście, że nie jestem z tych, którzy boją się wygłosić jakąś niepopularną opinię, nawet jeśli czasem idzie pod prąd własnego środowiska. Tylko po tym ostatnim posiedzeniu muszę się tłumaczyć niektórym wolnościowcom, że podstawą wolności jest jednak prawo do życia (w kontekście debaty o aborcji) i niektórym konserwatystom, dlaczego nie głosowałem za uchwałą o JP2 […] Więc oskarżanie mnie przez anonimowych komentatorów, którzy nawet nie otwarli ustawy, że się sprzedałem systemowi, jest, lekko mówiąc, niedorzeczne” – pisze dalej Sośnierz.

Dlaczego więc wolnościowiec poparł ustawę mObywatel? Wyjaśnia to dalej: „I tak, cały czas uważam, że państwo nie powinno o nas wiedzieć zbyt wiele. A jeśli już coś wie, to powinniśmy mieć do tego wgląd. I właśnie dlatego głosowałem za tą ustawą„.

Aplikacja mObywatel nie zbiera żadnych nowych danych na nasz temat. Ustawa, którą przegłosowaliśmy nie dodaje żadnych nowych obowiązków dla obywateli, ani nie ogranicza ich swobody. Ta aplikacja daje WAM możliwość pobrania sobie na telefon tego, co państwo JUŻ DAWNO MA w swoich bazach danych. Aplikacja nie wytwarza żadnych nowych dokumentów, tylko dodaje do ich papierowej lub plastikowej reprezentacji — reprezentację elektroniczną” – wyjaśnia wolnościowiec.

Czyli, zdaniem Sośnierza, nie ma niczego groźnego w tej aplikacji, bo nie zbiera ona nowych informacji, tylko informuje obywatela o tym, co państwo już o nim wie.

Wśród komentarzy pod wpisem wolnościowca znalazła się wypowiedź znanego działacza wolnościowego Grzegorza Świderskiego. Twierdzi on, że poseł nie ma racji, a aplikacja jest niebezpieczna, ale nie dlatego, że inwigiluje obywatela, tylko dlatego, że usprawnia działania państwowej administracji, a w interesie obywatela jest, by było ona niezbyt sprawna.

„Te wszystkie elementy wokół aplikacji mObywatel służą temu, by usprawniać biurokrację, by wszystko, co jej dotyczy, było łatwiejsze i szybsze. A to jest antywolnościowe. Im państwo jest bardziej sprawne, im biurokracja lepiej działa, tym gorzej dla wolności” – napisał Świderski.

Obiektywnie, czytając ustawę, rzeczywiście trudno doszukać się w niej elementów, które byłyby groźne dzisiaj. Pytanie, czy aplikacja pozostanie w tej formie, która rzeczywiście może ułatwić życie obywatelom, czy też będzie rozwijana w jakimś niebezpiecznym kierunku.

REKLAMA