Z wycieku tajnych dokumentów ma wynikać, że ukraińskiej obronie powietrznej 3 maja zabraknie amunicji. Na razie odblokowano jedną z dróg do Bachmutu

Rosyjski system S-300 w Syrii. / foto: Twitter/Russia in RSA
system S-300 / foto: Twitter/Russia in RSA
REKLAMA

Z frontu donoszą, że w wyniku zażartych walk siłom ukraińskim udało się odblokować jedną z dróg transportu do Bachmutu. Ukraińcy mieli też przejąć inicjatywę. Nie wygląda to jeszcze na zapowiadaną ofensywę, a Kijów może mieć jeszcze kilka problemów.

W Stanach Zjednoczonych nadal jest głośno o informacjach, które wyciekłe jako „ściśle tajne”. Dla niektórych może to być rodzaj gry wywiadowczej, prób wywierania nacisku na szybszą pomoc Ukrainie, a nawet element udziału w tej aferze służb rosyjskich. Niezależnie od tego, „kto za tym stoi”, kilka informacji wydaje się ciekawych.

REKLAMA

Nowe, ujawnione dokumenty mówią o stanie armii ukraińskiej. W niedzielę 9 kwietnia The New York Times opublikował notatkę Pentagonu z 28 lutego, w której stwierdzono, że obrona powietrzna Ukrainy jest w złym stanie. Jeśli baterie ziemia-powietrze (zwłaszcza postsowieckie S-300 i Buk) będą w dotychczasowym tempie „zużywane” do ochrony przed rosyjskimi atakami dronów i rakiet, Ukraina wyczerpie wszystkie swoje zapasy amunicji najpóźniej 3 maja.

Bez szybkich dostaw nowej amunicji Kijów nie będzie już w stanie utrzymać kontroli nad swoją przestrzenią powietrzną. Notatka sugeruje, że Moskwa będzie miała wolne pole dla swoich myśliwców i bombowców, co może zmienić bieg wojny.

Z dokumentów dowiadujemy się i innych rzeczy. Okazuje się, że Grupa Wagnera próbuje kupować broń w Turcji, że Ukraina jest w trakcie tworzenia dwunastu brygad (w sumie prawie 50 000 żołnierzy), z których dziewięć brygad jest szkolonych i wyposażanych przez Stany Zjednoczone.

Według „New York Timesa”, ​​Rosja obiecuje też specjalne premie tym żołnierzom, którzy zdołają uszkodzić lub zniszczyć czołgi dostarczane przez NATO. Premie mają być „częścią większego zestawu motywacji, które mają na celu podniesienie morale żołnierzy”. Moskwie zależy też na filmach ze zniszczonym sprzętem zachodnim, co miałoby duży wymiar propagandowy.

W sprawie dokumentów w tym momencie rozważanych jest kilka hipotez, począwszy od niezadowolonego pracownika, a skończywszy na „państwie, które chce zaszkodzić interesom bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych”. Wyciek porównuje się nawet do afery WikiLeaks, która miała miejsce dziesięć lat temu.

REKLAMA