„Wolne sądy” jeszcze wolniejsze? Takie zmiany szykuje PiS. „Proces może trwać nawet do pięciu lat”

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay
REKLAMA

Nie jestem przekonana, czy ostatnia nowelizacja Kodeksu postępowania cywilnego wpłynie na zmianę dynamiki procesu cywilnego. Może pomóc, ale nie jest to remedium na bolączki, z których największą jest brak sędziów i odpowiedniej obsady, zaplecza wspomagającego pracę sędziego, czyli asystentów i pracowników sekretariatów – mówi radca prawny Marta Olczak-Klimek.

Jak wskazuje, z tego powodu uchwalona w marcu nowelizacja może się nie przyczynić do przyspieszenia postępowań cywilnych i gospodarczych, co miało być jej głównym celem. Przepisy od 1 lipca br. wprowadzą jednak wiele rozwiązań, które mogą usprawnić ich przebieg.

REKLAMA

W tej chwili czas oczekiwania na wyznaczenie pierwszej rozprawy po wniesieniu powództwa – niezależnie od tego, jaki to rodzaj powództwa – jest bardzo długi, choć zależy od tego, gdzie składany jest pozew. W Warszawie oczekiwanie na pierwszą rozprawę w sprawach gospodarczych to może być nawet rok, nie mówiąc o zakończeniu procesu, który może nawet trwać do pięciu lat w pierwszej instancji. Tak naprawdę mamy więc kompletne wypaczenie celu procedury, która powinna być szybka, sprawna i zapewniać przedsiębiorcom możliwość prowadzenia normalnej działalności gospodarczej – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes Marta Olczak-Klimek, partner w Kancelarii OKW.

W marcu Sejm uchwalił, a prezydent podpisał przygotowaną w Ministerstwie Sprawiedliwości nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego oraz niektórych innych ustaw. Nowelizacja obejmuje ponad 100 zmian. Władza zapewnia, że celem jest przyspieszenie i usprawnienie postępowań sądowych w sprawach cywilnych i gospodarczych. Większość jej zapisów ma wejść w życie po upływie trzech miesięcy od dnia ogłoszenia, czyli od 1 lipca br.

Ekspertka ocenia, że część zmian jest pozytywne, jednakże niekoniecznie przyczynią się one do przyspieszenia postępowań sądowych. Nowelizacja nie rozwiązuje bowiem głównego problemu, który wpływa na opóźnienia, czyli braków kadrowych w polskich sądach.

Największą bolączką jest brak sędziów oraz odpowiedniej obsady, zaplecza wspomagającego pracę sędziego, czyli zarówno asystentów sędziego, jak i pracowników sekretariatów. Sędziowie są obłożeni bardzo dużą liczbą spraw i muszą sobie radzić z ich coraz większym napływem, a czasu zmienić nie mogą. Dlatego jakkolwiek wprowadzalibyśmy nowocześniejsze procedury cywilne, to nie mam pewności, czy to realnie wpłynie na poprawę dynamiki tych procesów – mówi Marta Olczak-Klimek.

REKLAMA