Niedawno Waleryj Cepkała, były wiceminister białoruskiego MSZ i dyplomata, który w 2020 roku opuścił Białoruś, podawał za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych szokujące informacje na temat stanu zdrowia Alaksandra Łukaszenki. Okazuje się, że informacje te musiały być sporo przesadzone.
Cepkała pisał, że „Łukaszenka został pilnie przetransportowany do Moskiewskiego Centralnego Szpitala Klinicznego po spotkaniu za zamkniętymi drzwiami z Putinem”.
Według informacji, które posiada były białoruski minister i ambasador, dyktator miał być „pod opieką medyczną”.
„Czołowi specjaliści zostali zmobilizowani, aby zająć się jego krytycznym stanem. Przeprowadzono procedury oczyszczania krwi, a stan Łukaszenki uznano za niezdatny do transportu. Zorganizowana akcja ratowania białoruskiego dyktatora miała na celu rozwianie spekulacji na temat rzekomego udziału Kremla w jego otruciu” – pisał na Twitterze Cepkała.
Czytaj więcej: Łukaszenka w stanie krytycznym przetransportowany do szpitala? Jego stan ma być ciężki
Rzeczywiście – przez trzy dni od podania tych informacji przez opozycjonistę, Łukaszenka pozostawał poza zasięgiem kamer i dziennikarzy w niewiadomym miejscu. W tym czasie odbyło się ważne święto narodowe – Dzień Flagi Narodowej, Herbu i Hymnu – w którym jako prezydent powinien wziąć udział.
Po trzech dniach jednak dyktator powrócił i w towarzystwie kamer spotkał się z z szefową rosyjskiego Banku Centralnego.
Cepkała twierdzi jednak, że to o niczym nie świadczy, bo kremlowscy medycy w przeszłości stawiali już dyktatorów na nogi, tylko po to, by postawić ich przed kamerami.
„Nie powinniśmy dać się zwieść chwilowemu pojawieniu się Łukaszenki” – napisał.