Teatralna komisja ds. rosyjskich wpływów. Prezydent Duda zdecydował

Prezydent Andrzej Duda. Foto: PAP
Prezydent Andrzej Duda. Foto: PAP
REKLAMA

Sejm powołał ostatnio tzw. komisję weryfikacyjną do spraw badania rosyjskich wpływów, która ma być żelaznym orężem w rękach władzy na czas kampanii wyborczej. Prezydent Andrzej Duda błyskawicznie zdecydował o podpisaniu ustawy.

Komisję Sejm powołał, odrzucając weto Senatu, pod koniec ubiegłego tygodnia. Z obozu prezydenckiego, ustami Andrzeja Dery, płynęły wieści, że prezydent decyzję o podpisaniu bądź zawetowaniu ustawy podejmie w „mniej niż trzy tygodnie”.

REKLAMA

Podjął już po kilku dniach. W poniedziałek 29 maja przed południem Duda oświadczył, że zdecydował się „na podpisanie ustawy”. – Opinia publiczna powinna bezpośrednio przekonać się, w jaki sposób działali jej przedstawiciele pełniący ważne funkcje – powiedział.

Zasugerował też, że komisja powinna powstać na poziomie europejskim i z takim apelem zwrócił się do premiera Morawieckiego. To jednak komisja na potrzeby polskiego piekiełka politycznego, więc najpewniej Morawiecki jakieś tam ruchy, dla zasady, poczyni, ale o komisję na poziomie europejskim do upadłego bić się nie będzie.

W moim przekonaniu taka komisja, tego typu ciało powinno powstać na poziomie europejskim po to, by zostały zbadane rosyjskie wpływy także w instytucjach europejskich – powiedział prezydent.

Wierzę, że parlament w sposób odpowiedzialny wybierze członków komisji. Tak, żeby jej skład nie nasuwał wątpliwości w opinii publicznej, czy komisja będzie pracowała w sposób obiektywny – dodał i nie mrugnął nawet okiem Duda.

Jednocześnie poinformował, że poza podpisaniem ustawy, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. To raczej rzadki ruch – dotychczas, przy ewentualnych wątpliwościach, prezydent najpierw kierował ustawę do TK, a potem podpisywał. Tym razem jest na odwrót. Pewnie dlatego, że w TK panuje bałagan i sędziowie nie potrafią zebrać się w pełnym składzie. Trybunał zajmie się nią może kiedyś, najpewniej nie przed wyborami.

Oprócz podpisania ustawy o powołaniu Komisji ds. badania wpływów rosyjskich, co oznacza wprowadzenie jej w życie, jednocześnie skieruję ją także w trybie następczym do Trybunału Konstytucyjnego, żeby odniósł się do tych kwestii, które budzą wątpliwości. Mam świadomość, że są zgłaszane różne zastrzeżenia, także natury konstytucyjnej – powiedział w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.

Wątpliwości wokół komisji ds. rosyjskich wpływów

Publicysta Rafał Ziemkiewicz ruch PiS nazwał powołaniem „komisji do spraw własnych”. Chodzi bowiem o to, by rozprawiać się z niewygodnymi przeciwnikami – politycznymi, ale także medialnymi, którzy nie śmią wtórować narracji władzy.

Komisja miałaby analizować m.in. czynności urzędowe, tworzenie, powielanie, udostępnianie informacji osobom trzecim; wpływanie na treść decyzji administracyjnych; wydawanie szkodliwych decyzji; składanie oświadczeń woli w imieniu organu władzy publicznej lub spółki; zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki.

Decyzje, które mogłaby podejmować komisja, to m.in.: uchylenie decyzji administracyjnej wydanej w wyniku wpływów rosyjskich, wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.

W praktyce, zdaniem wielu komentatorów, komisja ta będzie niczym prokurator, sąd i służby specjalne w jednym. Od decyzji komisji nie będzie przysługiwać odwołanie, a jeśli państwo z komisji się pomylą, to nie są przewidziane żadne konsekwencje.

Senator PiS bezwzględnie o najnowszym ruchu PiS. „Przejdziemy rubikon”

 

REKLAMA