Setki izraelskich osadników zaatakowało w środę po południu palestyńską wieś Turmus Ajja, podpalając domy, samochody i pola oraz terroryzując mieszkańców. W wyniku starć zginął jeden Palestyńczyk, a kilkunastu zostało rannych. Napaść miała miejsce krótko po tym, jak pochowano cztery izraelskie ofiary wtorkowego ataku terrorystycznego na Zachodnim Brzegu.
Zabity mężczyzna to 27-latek, który według mieszkańców wioski był ojcem dwójki małych dzieci i pracował jako elektryk.
– On po prostu tam stał, niewinny, to taki dobroduszny dzieciak. Nie miał kamieni, był całkowicie nieuzbrojony, znajdował się co najmniej pół kilometra od wojska – powiedział jego sąsiad Khamis Jbar.
Policja przekazała, że funkcjonariusz otworzył ogień i trafił co najmniej jednego Palestyńczyka, który był podejrzany o strzelanie do sił bezpieczeństwa podczas starć.
Przedstawiciel władz wioski Lafi Adeeb powiedział, że około 60 samochodów i 30 domów zostało częściowo lub całkowicie spalonych w wyniku ataku około 400 osadników na wieś.
Izraelski portal przypomina, że do starć w Turmus Ajja doszło po nocy pełnej przemocy.
We wtorek wieczorem osadnicy szukali zemsty w palestyńskich osadach na Zachodnim Brzegu po śmiertelnym ataku terrorystycznym na stację benzynową, podczas którego zginęło czterech Izraelczyków, w tym dwóch 17-latków.
W wyniku nocnych zajść rannych zostało 34 Palestyńczyków, a 140 samochodów zostało spalonych.
MSZ Egiptu wezwało do „natychmiastowego zaprzestania” ataków osadników na palestyńskie wioski na Zachodnim Brzegu, potępiając izraelskie władze za brak interwencji w Turmus Ajja i innych palestyńskich wioskach, gdzie osadnicy podpalili dziesiątki budynków i samochodów. Również MSZ Jordanii wezwało społeczność międzynarodową do interwencji w celu zapewnienia Palestyńczykom ochrony.
Departament Stanu USA w obliczu narastającej spirali przemocy wezwał strony do deeskalacji.
Obecna eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest oceniana przez ekspertów za najpoważniejszą od kilkunastu lat.