Niemcy o Polsce i Węgrzech: Nie przyjmą uchodźców, to zapłacą

Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay (kolaż)
Zdjęcie ilustracyjne. / foto: Pixabay (kolaż)
REKLAMA

Niemieckie media ostrzegają rządy Polski i Węgier, że jeśli nie przyjmą uchodźców, to będą musiały zapłacić. W tekście niemieckiego redaktora pojawia się także skandaliczna zawoalowana groźba dotycząca zagrożenia Polski ze strony Rosji.

Władze Polski i Węgier sprzeciwiają się mechanizmowi przymusowej relokacji uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu, na którą naciskają państwa Zachodu.

REKLAMA

Patrząc na to, co dzieje się obecnie np. we Francji, trudno się dziwić Rzymowi, Paryżowi, czy Berlinowi, że chcą się tym „problemem” podzielić.


Czytaj więcej: Bosak: Mamy już problemy typowe dla państw multi-kulti [VIDEO]


Przyjmowania kwot migrantów jest jednak całkowicie sprzeczne z polskim interesem państwowym. Postawa Polski i Węgier doprowadza do furii niemieckie media.

„Polska i Węgry powinny być zadowolone z osiągniętego na początku czerwca kompromisu w sprawie reformy systemu azylowego. Rządy w Warszawie i Budapeszcie dostały to, czego się domagały. Zostały zwolnione od obowiązku przyjmowania imigrantów i uchodźców” – pisze tygodnik „Der Spiegel”.

W tekście Markusa Beckera pojawia się obrzydliwa zawoalowana groźba, wedle której Niemcy mogłyby z powodu nieprzyjęcia migrantów odmówić pomocy Polsce w wypadku, gdy ta została zaatakowana przez Federację Rosyjską.

„Polska i Węgry nie powinny przy tym zapominać, że inne kraje mogą w przyszłości blokować decyzje w sprawach, na których im zależy. Szczególnie Polska, z powodu zagrożenia ze strony Rosji, jest skazana na solidarność innych krajów” – pisze Niemiec.

Dziennikarz chciałby także wymusić na UE, by ukarała w jakiś sposób Polskę i Węgry.

„To prawda, że Niemcy nie powinny udzielać polskiemu rządowi lekcji solidarności. Powinna to raczej zrobić UE, pokazując Orbanowi i Morawieckiemu wyraźnie, że teraz to już starczy. (…) Jeżeli inne państwa pozwolą się znów szantażować, to mogą sobie darować górnolotne debaty o zdolności Unii do działania” – czytamy w tekście publicysty.

REKLAMA