W Anglii rozpoczęto dyskusję o modlitwie „Ojcze nasz”. Arcybiskup Yorku, Stefan Cottrell, stwierdził, że określenie Boga „naszym Ojcem” w modlitwie jest problematyczne dla ofiar przemocy, a także dla osób, które cierpiały z powodu opresyjnego patriarchatu, czyli znęcających się ojców, i dla tych, którzy byli wykorzystywani przez duchownych, znanych jako ich ojcowie w Bogu.
Modlitwa Pańska, która wywodzi się z czasów, gdy uczniowie Jezusa zapytali go, jak powinni się modlić, zaczyna się słowami: „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje” i zawiera męskie zaimki „On” i „Jemu” w odniesieniu do Boga. Słowa arcybiskupa wywołały mieszane reakcje.
Liberalni, feministycznie nastawieni duchowni w Kościele Anglii powiedzieli, że „tylko dlatego, że Jezus nazwał Boga »tatą«, uważamy, że musimy nazywać Boga »tatą«” – i zgodzili się z jego wypowiedziami na ten kontrowersyjny temat. Konserwatywni chrześcijanie skrytykowali arcybiskupa za czerpanie wzorców z kultury, a nie z Pisma Świętego.
Wypowiedź arcybiskupa Yorku to powrót do debaty, którą zapoczątkowano po poprzednim spotkaniu Synodu w lutym, na którym zaproponowano pojęcie Boga neutralnego płciowo. Zaproponowano Komisji Liturgicznej, która przygotowuje i upowszechnia formy kultu religijnego i posługi w Kościele, aby rozważyła uruchomienie projektu dotyczącego języka genderowego odnoszącego się do Boga.
Liberalni chrześcijanie przyjęli słowa arcybiskupa z zadowoleniem, twierdząc, że teologiczne błędne odczytanie Boga jako wyłącznie mężczyzny jest siłą napędową wielu ciągłych dyskryminacji i seksizmu wobec kobiet.
Tekst ukazał się w segmencie Postępy Postępu w numerze 29-30 (2023) „Najwyższego Czasu!”, który można kupić TUTAJ