Remi Enigma wsławił się wspinaczkami na najwyższe wieżowce na świecie. W weekend wybrał się do Hongkongu, by wdrapać się na Tregunter Tower. Przygoda ta zakończyła się tragicznie dla Francuza – spadł z 68. piętra. Miał 30 lat.
Naprawdę nazywał się Remi Lucidi. Był miłośnikiem ekstremalnych wspinaczek. W ciągu ostatniego roku zdobywał budynki w Dubaju, Bułgarii czy Francji. W październiku wybrał się na najwyższy, mierzący 300 metrów, komin we Francji. Bez zabezpieczeń chodził po jego krawędzi.
Prosił o pomoc?
Enigma był bardzo popularny wśród użytkowników mediów społecznościowych. Zdjęcia z wypraw, które zamieszczał w Internecie, cieszyły się ogromnym zainteresowaniem.
Tym razem Remi próbował zdobyć kompleks Tregunter Tower. Według świadków przybył do budynku około 18:00. Ochronie wyjaśnił, że planuje odwiedzić przyjaciela z 40. piętra.
Gdy rzekomy przyjaciel tego nie potwierdził, ochroniarz podjął próbę zatrzymania Francuza. Nieudaną, ponieważ Lucidi zablokował windę.
Na nagraniu z monitoringu widać, jak Francuz osiąga 49. piętro i zaczyna piąć się wyżej. Ostatni raz widziano go ponoć żywego w niedzielę o 19:38, gdy stukał w okno jednego z apartamentów kompleksu. Będąca tego świadkiem pokojówka zadzwoniła po policję.
Jedno z anonimowych źródeł twierdzi, że mężczyzna stukał w okno, prosząc o pomoc.
Policja nie potwierdziła oficjalnie, co było przyczyną wypadku.
Śmiałków nie brakuje
Urban climbing, nazywany też buildering, to najczęściej nielegalne wdrapywanie się bez zabezpieczeń na ogromne, miejskie budowle – budynki, mosty, pomniki czy ruiny.
W Polsce najbardziej znanym miłośnikiem tej rozrywki, która przyciąga coraz więcej śmiałków, jest Marcin Banot „BNT”, który wspinał się m.in. na Hotel Marriott (140 metrów), Wieżę Eiffla (324 metry) czy maszt radiowy w niemieckim Donebach (363 metry).
