Argentyńscy wyborcy pokazali, co myślą o dwóch głównych siłach politycznych w kraju. W niedzielnych wstępnych wyborach prezydenckich pierwsze miejsce, po przeliczeniu 90 porcent głosów, zajmuje libertariański ekonomista Javier Milei.
Niedzielne prawybory były generalną próbą przed właściwymi wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi wyznaczonymi na 22 października. O tym, jak skonstruowany jest argentyński system wyborczy pisał na łamach nczas.com Radosław Piwowarczyk:
„Zanim dojdzie do głównej elekcji, wszystkie koalicje wyborcze oraz kandydaci muszą poddać się prawyborom. W ich ramach wybierani są reprezentanci poszczególnych koalicji, którzy w październiku wystartują w głównej elekcji. Wówczas każda z zawiązanych wcześniej koalicji, w których skład może wchodzić wiele partii, ma prawo wystawić już tylko jednego kandydata. Prawyborom muszą poddać się także politycy, którzy nie mają oponentów w ramach swej koalicji, bowiem, aby móc wystawić kandydata w październiku, w sierpniu lista musi uzyskać co najmniej 1,5 procent głosów”.
Niespodziewane zwycięstwo
W niedzielnych prawyborach, po przeliczeniu około 90 procent głosów, wszystko wskazuje na zwycięstwo „argentyńskiego Korwin-Mikkego”, czyli Javiera Milei. Możliwość zajęcia przez niego pierwszego miejsca była podawana, jednak libertarianin uzyskał o wiele lepszy wynik, niż zakładano.
Milei zdobył 30,5 procent. Prowadził kampanię w niekonwencjonalnym stylu, m. in. wykonując na wiecach utwory rockowe czym zaskarbił sobie powodzenie u młodzieży.
Na drugim miejscu z 28 proc. głosów uplasowała się kandydatka konserwatywnego bloku opozycyjnego „Razem dla Zmiany” Patricja Bullrich a na trzecim umiarkowany burmistrz Buenos Aires Horacio Larreta z rządzącej obecnie koalicji peronistowskiej, który otrzymał 27 proc. głosów.
– Jesteśmy prawdziwą opozycją – powiedział po ogłoszeniu wyników zwycięzca. – Inna Argentyna jest niemożliwa z tymi samymi rzeczami, które nas zawodziły.
Ostrzeżenie dla systemu
W pierwszych komentarzach podkreśla się, że wyniki głosowania są poważnym ostrzeżeniem dla peronistów, pod rządami których Argentyna przeżywa głęboki kryzys gospodarczy ze wskaźnikiem inflacji sięgającym 116 proc., dramatycznym wzrostem kosztów utrzymania i zadłużeniem zagranicznym w wysokości 44 mld dolarów.
Ocenia się, że 4 na 10 Argentyńczyków żyje obecnie w ubóstwie ledwie wiążąc przysłowiowy „koniec z końcem” i będąc niepewnym pracy w warunkach wysokiego bezrobocia.
Zdaniem większości obserwatorów wybory w październiku nie przyniosą rozstrzygnięcia i konieczna będzie druga tura głosowanie, prawdopodobnie w listopadzie. Do tej pory wejście do niej Milei wydawało się trudne, choć nie niewykonalne. Zaskakująco dobry wynik podczas prawyborów sprawia jednak, iż taki scenariusz wydaje się całkiem realny.
Z sylwetką Javiera Milei oraz jego poglądami możecie zapoznać się tutaj: