Co kryje się za hasłem wyborczym PiS?

Jarosław Kaczyński
Jarosław Kaczyński. / foto: PAP
REKLAMA

Zaprezentowane przez „naczelnika państwa” hasło kampanii Prawa i Sprawiedliwości, z którym partia ruszy w Polskę, dobrze oddaje istotę rządów ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Mimo pozornie pozytywnego wydźwięku kryje się za nim jednak coś innego, niż chcieliby rządzący.

Prezes PiS przedstawił hasło kampanii swojej partii, które będzie brzmiało: „Bezpieczna Przyszłość Polaków”. W swoim wystąpieniu stwierdził, iż „jest wiele rodzajów bezpieczeństwa”. Widać wyraźnie, iż leitmotiv tegorocznej batalii PiS o utrzymanie władzy będzie ściśle skorelowany z pytaniami referendalnymi.

REKLAMA

Co da PiS-owi referendum?

W dniu wyborów władza zapragnęła poznać zdanie obywateli na temat wyprzedaży majątku państwowego, podniesienia wieku emerytalnego, zlikwidowania bariery na granicy z Białorusią oraz unijnego mechanizmu relokacji migrantów. W swej wspaniałomyślności władza tak sformułowała pytania, by nie męczyć suwerena zbytnim myśleniem, ale by „prawidłowa” odpowiedź nasuwała się od razu, a dodatkowo za każdym razem brzmiała „nie”.

Głosowanie zarządzono tego samego dnia, co wybór przyszłych posłów i senatorów, co daje PiS-owi kilka przewag. Jeden ze współtwórców kampanii formacji rządzącej stwierdził w rozmowie z „Wirtualną Polską”, że chodziło o ułożenie pytań „tak, by obecni zwolennicy Konfederacji opowiedzieli się w nich za wartościami, które my wyznajemy”. „To ma na celu przyciągnięcie do nas wyborców »Konfy« już w samym dniu głosowania” – podkreślił.

Zorganizowanie referendum pozwoli partii władzy także na przeprowadzenie drugiej kampanii, oficjalnie zachęcającej do głosowania w nim. Nieoficjalna kampania poza kampanią, z której PiS nie musi się rozliczać, trwa już zresztą od jakiegoś czasu. Przejawem tego są między innymi pikniki „800 plus”, organizowane przez ministerstwo rodziny, które formalnie są kampanią informacyjną promującą program.

Manewr referendalny sprawia również, iż duża część debaty publicznej będzie skupiona przed wyborami wokół tematów wygodnych dla PiS-u. Mniej czasu zajmą za to dyskusje o stanie gospodarki, inflacji, działaniach w czasie mniemanej pandemii covidu, czy polityce zagranicznej, szczególnie w kontekście wojny na Ukrainie. Zamiast tego poruszane będą zagadnienia, postrzegane przez władzę jako bezpieczne dla niej.

Najważniejszym zyskiem może się jednak okazać mobilizacja własnego elektoratu. Wyborcy PiS-u, dla których sprawy zawarte w pytaniach mogą być istotnie ważne, będą mieli dodatkowy powód, by udać się do urn. Według sondażu Social Changes, na zlecenie portalu wPolityce.pl, aż 89 procent wyborców wie już, na kogo zagłosuje, co oznacza, iż kluczowe w tej kampanii nie będzie przekonanie niezdecydowanych, gdyż jest ich zbyt mało, ale zachęcenie swoich wyborców do głosowania oraz zniechęcenie do tego sympatyków przeciwnika.

Zmierzając na zderzenie ze ścianą

Co kryje się za hasłem PiS?

Ogłaszając hasło wyborcze, Kaczyński stwierdził, iż PiS „jest formacją bezpieczeństwa”. Z tym zdaniem mogłoby nie zgodzić się ponad 200 tysięcy osób, które zostały zaklasyfikowane jako „zgony nadmiarowe” w czasie mniemanej pandemii covidu. Na szczęście dla partii rządzącej nie podniosą już głosów oburzenia. Główna fraza, z którą PiS będzie szedł do wyborów, dobrze jednak oddaje istotę obecnej władzy, lecz kryje się za nim coś innego, niż chcieliby rządzący.

Na studiach związanych z bezpieczeństwem uczy się studentów o różnych jego rodzajach. Jest oczywiście tradycyjne bezpieczeństwo militarne i polityczne, ale do tego dochodzą także takie obszary, jak bezpieczeństwo socjalne, społeczne, ekologiczne czy kulturowe. Powód szerokiego rozbudowania katalogu „bezpieczeństw” jest prosty. Sprawdza się ono idealnie jako pretekst dla wprowadzania kolejnych ograniczeń wolności. Któż w końcu nie chciałby się czuć bezpiecznie? Któż będzie tak odstręczający, by zaprotestować przeciwko jakiejś ustawie lub rozporządzeniu, jeśli tylko wprowadzane są w imię zapewnienia ubóstwianego bezpieczeństwa.

Z listów Katona dowiadujemy się, że historia ludzkości odzwierciedla konflikt pomiędzy wolnością a bezpieczeństwem, którego zażegnanie jest niemożliwe. Z kolei Benjamin Franklin mówił, iż „ci, którzy oddają podstawową wolność za cenę tymczasowego bezpieczeństwa, nie zasługują ani na wolność, ani na bezpieczeństwo”. Jeżeli na pierwszym miejscu stawiamy bezpieczeństwo, to siłą rzeczy musi ucierpieć na tym wolność.

Obok innych wolności, w największym niebezpieczeństwie jest prawo własności. Każde bezpieczeństwo przecież kosztuje, a jako że rząd nie ma własnych pieniędzy, to najpierw musi je zabrać w podatkach albo dodrukować, powodując w ten sposób inflację, nazywaną przez Miltona Friedmana ukrytym podatkiem, który można nałożyć bez ustawy.

By zapewnić tzw. bezpieczeństwo socjalne, np. poprzez programy rozdawnicze, najpierw trzeba zdobyć na nie środki z kieszeni podatnika. Podobne działania są konieczne, by – np. poprzez dofinansowywanie muzeów i teatrów – zapewnić tzw. bezpieczeństwo kulturowe.

By zapewnić tzw. bezpieczeństwo ekologiczne, można wprowadzić nawet ograniczenia w sposobie korzystania z własnego domu albo zdecydować o tym, jakimi samochodami wolno się poruszać.

By zapewnić tzw. bezpieczeństwo społeczne, można zaprowadzać cenzurę, by treści uznane za dezinformację przez samozwańczych „fact-checkerów” nie pojawiały się w przestrzeni publicznej.

Resztki wolności

W najbardziej rozbudowanym i obiektywnym rankingu wolności, prezentowanym rokrocznie przez Instytut Cato, Polska spadła w 2022 roku o jedno miejsce, na 49-tą pozycję. Skalę zapaści wolności w ciągu ostatnich lat pokazuje porównanie z rankingiem z pierwszego pełnego roku rządów PiS-u (2016). Wówczas nasz zmęczony kraj był 21-wszy i notował znacząco lepsze wyniki zarówno pod względem wolności osobistych, jak i ekonomicznych.

Hasło ogłoszone przez PiS dobrze oddaje ideę kryjącą się za rządami formacji Kaczyńskiego, a którą najlepiej nakreślają powtarzane co rusz, przy okazji wprowadzania kontrowersyjnych przepisów, słowa, że „uczciwi nie mają się czego obawiać”. Mają – utraty resztek wolności.

REKLAMA