Dziambor próbuje tłumaczyć swój start z Trzeciej Drogi: „Propozycja trochę z kapelusza”

Poseł Artur Dziambor. Foto: PAP
Poseł Artur Dziambor. Foto: PAP
REKLAMA

Artur Dziambor wystartuje w wyborach do Sejmu z list Trzeciej Drogi, z rekomendacji Polskiego Stronnictwa Ludowego. Prezes Wolnościowców tłumaczy tę decyzję w rozmowie z Interią.

Dziambor ewidentnie szuka swojej politycznej drogi po tym, jak najpierw wystąpił z partii KORWiN (dziś Nowa Nadzieja) i utworzył Wolnościowców, a kilka miesięcy później został wyrzucony z Konfederacji.

REKLAMA

Polityczny serial z udziałem Dziambora trwał kilka tygodni. Zaczęły krążyć plotki, jakoby dogadywał start swojej partii z list Trzeciej Drogi. Potwierdził to Dobromir Sośnierz, który z Dziamborem budował Wolnościowców, ale ostatecznie postanowił wrócić do Konfederacji.

Dziambor przyznawał, że jakieś rozmowy, głównie z PSL-em, rzeczywiście były, ale jedynie kurtuazyjne i o żadnych konkretach nie było mowy. Następnie dał jasno do zrozumienia, że startu z list Trzeciej Drogi nie będzie. Sprzeciwiał się temu podobno głównie Szymon Hołownia, któremu Dziambor nie szczędził publicznie ostrych słów twierdząc, że prowadzi brudną kampanię wykorzystując jego osobę.

Kolejnym pomysłem Dziambora było ubieganie się o mandat senatora. Polityk zapowiedział to pod koniec sierpnia i aktywnie ruszył w teren zbierać podpisy. A już tydzień później gruchnęła wiadomość, że jednak wystartuje do Sejmu z list Trzeciej Drogi, z rekomendacji Polskiego Stronnictwa Ludowego. Zajmie ostatnie miejsce na liście w Gdyni.

Jak tłumaczy ten nagły zwrot niedawny Konfederata? – To propozycja mojego startu z Trzeciej Drogi wypadła trochę z kapelusza, bo przecież niedawno nie było takiej możliwości. Jeszcze w piątek rano zbierałem podpisy na targowisku w Kościerzynie, żeby zawalczyć o mandat senatora. Tego samego dnia wieczorem otrzymałem propozycję i zgodziłem się – mówi w rozmowie z Interią Dziambor.

Posłowi w wywiadzie przypomniano niedawne słowa Hołowni, który stwierdził, że „ani AgroUnii, ani Kołodziejczaka, ani posła Dziambora, ani innych tego typu pomysłów na listach Trzeciej Drogi nie będzie”. Dziambor uznał to za nieporozumienie.

Wówczas (gdy Hołownia mówi te słowa – red.) zupełnie się nie znaliśmy. (…) Wyjaśniliśmy już sprawę z Szymonem Hołownią. Rozmawialiśmy przez telefon, umawialiśmy się co do tego, jak będzie wyglądała kampanijna walka – taką wersję przedstawia Dziambor.

Zapewnia też, że dołączając do sojuszu Kosiniaka-Kamysza z Hołownią nie zmienia swoich wolnorynkowych przekonań. – Mogę jedynie powiedzieć, że ja się nie zmieniłem. Inne jest jedynie logo, pod którym występuję – mówi.

Zdaje sobie sprawę, że o poselską reelekcję może być trudno. Według aktualnych sondaży Trzecia Droga może liczyć na jeden, maksymalnie dwa mandaty z okręgu gdyńskiego, a Dziambor zajmie ostatnie miejsce na liście.

Będę walczył na swoim terenie, gdzie mam dość wysokie poparcie. Jeśli nie uda się zdobyć mandatu, będę próbował w kolejnych wyborach. Przyjmuję do wiadomości, że polityka wygląda jak wygląda. Nie mamy jednomandatowych okręgów wyborczych, żeby wziąć udział w wyborach ogólnopolskich, trzeba mieć jakąś ekipę – tłumaczy.

Jeszcze do niedawna nie wyobrażałem sobie współpracy z Hołownią czy Petru. To wszystko wynikało z braku kontaktu między naszymi środowiskami. Obecnie trudno patrzeć na polską politykę przez pryzmat komuny i Solidarności. To pojedynek zbiorów, które łączą się wokół konkretnego założenia. Dla mnie to pomoc dla przedsiębiorców i sprzeciw dla kontynuacji władzy PiS ze strony środowisk, do których dołączyłem. Najważniejsze, że jesteśmy umówieni co do głosowania w odpowiedni sposób – mówi dalej.

Na koniec wywiadu z Interią podkreśla, że „nie zapisał się ani do Polski 2050, ani do PSL” i najpewniej będzie rozwijał projekt Wolnościowców.

Kiedy przyjęto mnie do Trzeciej Drogi, nikt nie wymuszał na mnie zmiany poglądów. Oczywiście wiem, że przyjdzie nam pewnie głosować w sprawach czysto politycznych kierunków i tu będę szanował decyzję klubu – zakończył Dziambor.

REKLAMA