Ludzie są wściekli. Ekoterroryści wzmagają działania i uprzykrzają życie. Obywatele biorą sprawy w swoje ręce [VIDEO]

Aktywiści ekologiczni z Letzte Generation zaatakowani przez kierowców.
Ekowariaci z Letzte Generation. / Fot. PAP/DPA
REKLAMA

Aktywiści klimatyczni coraz bardziej uprzykrzają ludziom codzienne życie. Mieszkańcy Berlina mają już ich serdecznie dosyć. Policja niby wykonuje jakieś działania, ale głównie tak, by nie narazić się fanatykom globalnego ocieplenia.

Kilka dni temu samozwańczy obrońcy klimatu spryskali farbą Bramę Brandenburską w Berlinie. Używali sprzętu pod ciśnieniem, przez co bazgroły sięgały nawet kilku metrów na kolumnach. Koszty czyszczenia oszacowano na 40-50 tys. euro.

REKLAMA

Ekolewaki z grupy „Letzte Generation” tłumaczyli to tak, że Brama Brandenburska to najbardziej znany punkt orientacyjny Berlina, który przypomina o punktach zwrotnych w historii. Teraz – ich zdaniem – nadszedł czas na kolejną polityczną zmianę, czyli wprowadzanie wszelakich „ekologicznych” drogich udziwnień.

Jakby tego było mało, ekoterroryści blokują główne drogi w stolicy Niemiec. I to niemal dzień w dzień. Tworzą się ogromne korki, w których kierowcy stoją po kilka godzin, przez co nie mogą wykonywać swoich codziennych obowiązków – zawieźć dzieci do szkoły czy dotrzeć do pracy na czas.

„Protestujący” często wyrastają jak grzyby po deszczu. Najpierw udają zwykłych przechodniów, wchodzą na przejście dla pieszych, po czym ustawiają się w zwartym szeregu, zakładają kamizelki i rozpoczynają blokadę. Coraz częściej interweniują inni przechodnie, którzy starają się ściągnąć z drogi aktywistów.

Łączą się w pary i ściągają ekowariatów z drogi, rzucając nimi na pobocze niczym workiem kartofli. Ci jednak podnoszą się i od razu wracają na jezdnię. Działania wściekłych ludzi to czasami pokłosie bierności służb bezpieczeństwa, częściej – braku tych służb w wielu miejscach niemieckiej stolicy.

Czasami dochodzi do ostrzejszych działań ze strony obywateli. Jeden z mężczyzn spryskał blokujących gazem pieprzowym. I będzie miał kłopoty. Policja w jego przypadku prowadzi dochodzenie w sprawie niebezpiecznego uszkodzenia ciała. Blokujący drogę w tym przypadku ze strony policji mieli parasol ochronny.

W innej części miasta kierowca samochodu sam próbował usunąć z drogi demonstranta i zasadził mu kopniaka. Kilka samochodów zdążyło przejechać, ale lewacy blokadę szybko przywrócili. Zdarzają się jednak także sytuacje, w których to policja staje na wysokości zadania i możliwie szybko zakuwa samozwańczych obrońców klimatu w kajdanki.

REKLAMA