Sprzedałeś coś w Internecie? Spodziewaj się pogróżek od skarbówki

Służba celno-skarbowa.
Służba celno-skarbowa - zdj. ilustracyjne. / Fot. PAP
REKLAMA

Fiskus wziął sobie na cel osoby, które sprzedają w Internecie. Skarbówka zaczęła prześwietlać platformy sprzedażowe takie jak OLX, Allegro czy Vinted, ale urzędnicy przenikają także do zamkniętych grup na Facebooku. Sprzedający zaczynają dostawać listy z ostrzeżeniami wysyłane za pośrednictwem Poczty Polskiej.

Urzędnicy z polskiej skarbówki prześwietlają w ostatnim czasie prywatnych sprzedawców, którzy udzielają się na platformach sprzedażowych takich jak np. OLX, Allegro czy Vinted oraz na grupach na Facebooku.

REKLAMA

Taka nieuregulowana sprzedaż kole ich w oczy i czyhają na osoby, które sprzedają rzeczy często, by wytknąć im, że powinny zarejestrować swoją działalność.

Nowa książka prof. Chodakiewicza!

Państwo, jak typowa mafia, wysyła najpierw pogróżki, które nazywa „listem behawioralnym”. Urzędnicy przestrzegają w takim piśmie o konsekwencjach, które mogą spotkać osoby niedzielące się swoimi zyskami ze sprzedaży z Warszawą.

Jak wyglądają takie „pogróżki” od państwa? „Gazeta Wyborcza” opisała sprawę rehabilitanta, który w swoich mediach społecznościowych informował, ze zajmuje się rehabilitacją kręgosłupa pomaga też pacjentom mającym problemy z chodzeniem.

Fiskus wysłał mu list o następującej treści: „Urząd Skarbowy ma wiedzę o Pana działalności. Powinien Pan zarejestrować działalność gospodarczą i wywiązywać się z obowiązków podatkowych”.

Niby każdy ma prawo sprzedawać swoje rzeczy sporadycznie bez odprowadzania podatku (np. używane ubranka po dzieciach), tylko trudno powiedzieć, gdzie urzędnicy widzą granicę pomiędzy „sporadycznie” a częstotliwością, która wymaga rejestracji.

Choć dziś nazywa się to podatkiem, to w rzeczywistości jest to zwykłe złodziejstwo połączone z inwigilacją. Złodziejstwo podwójne, bo „podatek” trzeba było płacić przy zakupie danej rzeczy, a teraz płaci się go znów przy sprzedaży. Inwigilacją natomiast śmiało można nazwać przenikanie urzędników do prywatnych grup w mediach społecznościowych.

REKLAMA