We Francji centroprawica umocniła pozycję w Senacie

Flaga Unii Europejskiej zdjęta z Łuku Triumfalnego w Paryżu. Foto: PAP/Abaca
Flaga Unii Europejskiej zdjęta z Łuku Triumfalnego w Paryżu. Foto: PAP/Abaca
REKLAMA

Wybory do Senatu potwierdziły, że większość należy w tej izbie nadal do centroprawicy. Wybierano połowę składu senatorów, czyli 170 na 6-letnią kadencję. Wyniki pokazały słabość obozu prezydenckiego. Senatorowie wybierani są w wyborach pośrednich, przez ok. 145 tys. elektorów – głównie przedstawicieli władzy lokalnej.

Drugą siłą w Senacie będzie jednak lewica. Republikanie i ich sojusznicy zdobyli około 140 foteli senatorskich. W samym Paryżu Republikanie utrzymali 4 mandaty, a obóz Macrona stracił jedynego senatora LREM, jakiego miał w stolicy.

REKLAMA

Media oceniają „na gorąco”, że niedzielne wybory naznaczone są porażką „większości” prezydenckiej. Obóz Macrona nigdy nie miał większości w izbie wyższej, a ostatnio także w parlamencie, gdzie rząd balansować pomiędzy lewicą a centroprawicą. Przypomnijmy, że w przypadku ustawy emerytalnej skorzystał np. z rozwiązania pozaparlamentarnego.

Większość prezydencka poniosła klęskę. W Nowej Kaledonii przegrała jedyna startująca do Seantu członkini rządu, sekretarz stanu Sonia Backès. Oczekuje się, że w tym tygodniu zrezygnuje ze stanowiska. Minister Backes została pokonana przez „niezależnego” Roberta Xowiego. Reprezentuje on Front Wyzwolenia Kanaków (FLNKS). Sonia Backès była jedyną przedstawicielką rządu kandydującą w tych wyborach.

Lewica jest zadowolona, bo będzie miała w Pałacu Luksemburskim ponad 100 swoich senatorów. Dotyczy to Zielonych , socjalistów i komunistów liczonych razem. „Zbuntowani”, którzy są słabo reprezentowani w samorządach (radni to „głowni wyborcy” w elekcji senatorskiej) nie będą mieli swoich senatorów.

REKLAMA