Orlen apeluje, by nie kupować paliwa na zapas. Pojawia się reglamentacja [FOTO]

Daniel Obajtek Źródło: PAP/Marcin Obara
Daniel Obajtek Źródło: PAP/Marcin Obara
REKLAMA

Na stacjach benzynowych dzieją się przedwyborcze cuda. Ropa na światowych rynkach drożeje, złotówka osłabia się wobec dolara, a paliwo na polskich stacjach tanieje. Orlen właśnie zaapelował, by nie kupować surowca na zapas. Czyżby zaczynało brakować?

Orlen zapewnia, że dostawy paliwa do Polski przebiegają bez zakłóceń. „Zapewnienie stabilnej dostępności paliw w Polsce jest naszym priorytetem” – przekonuje państwowy gigant.

REKLAMA

Zaręcza, że scenariusz braku paliw Polsce nie zagraża, chyba że… wydarzą się „nieprzewidziane wahania czy zdarzenia na rynku, na które koncern nie ma wpływu”.

Jednocześnie Orlen apeluje, by nie kupować paliwa na zapas. „Tak, by umożliwić normalną pracę siłom logistycznym obsługującym stacje na co dzień” – słyszymy na koniec nagrania.

Faktem jest jednak, że na niektórych stacjach już pojawiają się limity w tankowaniu. Nie dotyczy to wprawdzie Orlenu, lecz to właśnie Orlen jest głównym dostawcą paliw na inne stacje.

Wojciech Mazurkiewicz we wpisie na Twitterze donosi, że reglamentacja paliw dla rolników i małego biznesu trwa już od miesiąca. A teraz także dla klientów detalicznych – na Shellu można jednorazowo zatankować maksymalnie 100 litrów.

Turystyka paliwowa. Obajtek kontra Obajtek

W Polsce kwitnie także turystyka paliwowa. Na polskie stacje masowo zajeżdżają kierowcy z przygranicznych miejscowości niemieckich, czeskich czy słowackich – w ich krajach paliwo jest znacznie droższe. Czesi wyliczyli, że tankując w Polsce do pełna, w porównaniu z cenami u siebie, mogą mieć nawet 5 litrów paliwa więcej, czyli przejechać 80-100 km „za darmo”.

Co ciekawe, na długo przed wyborami – dokładnie w kwietniu br. – prezes Orlenu Daniel Obajtek przekonywał, że paliwa w Polsce nie mogą być wyraźnie tańsze, bo rozkwitnie turystyka paliwowa, co zaburzy popyt.

Państwa OPEC podjęły decyzję o zmniejszeniu wydobycia i cena ropy poszła do góry. Na ceny wpływa również kurs dolara. W ciągu ostatnich kilku lat o 100 proc. w górę poszły ceny biododatków. Znacząco wzrosła cena uprawnień do emisji CO2. Do tego trzeba doliczyć daniny państwowe i rosnące pensje pracowników. W ciągu 10 lat wynagrodzenia poszły praktycznie o 100 proc. w górę – to wszystko ma wpływ na cenę końcową paliw – tłumaczył ceny paliw dla „Super Expressu” Obajtek.

Gdybym obniżył ceny paliw, automatycznie zachwiałbym parytetem importowym. Wystarczyłby tydzień-dwa i mielibyśmy całkowity paraliż kraju. To już przerabiali Węgrzy, próbując uregulować odgórnie ceny paliwa – rozmontowali całą gospodarkę – mówił wtedy Obajtek, argumentując tym samym, że benzyna czy diesel nie mogą być tańsze.

Dziś tamte słowa są najwyraźniej nieaktualne. Albo więc wtedy Obajtek bajdurzył, albo teraz jest na kursie do „rozmontowania całej gospodarki”.

REKLAMA