
W ostatnich dniach cały świat obiegły nagrania świadczące o poważnych problemach zdrowotnych Angeli Merkel. Niemiecka kanclerz podczas oficjalnych wystąpień dostała drgawek. W Berlinie spekuluje się, że polityk odejdzie ze sceny wcześniej niż za nieco ponad dwa lata – jak zamierzała. O sprawie donosi „Rzeczpospolita”.
W oficjalnych doniesieniach o stanie zdrowia Angeli Merkel utrzymuje się, że kanclerz w Osace ma się dobrze.
Jednak napady drgawek – najpierw podczas wizyty w Berlinie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, a kilka dni później w trakcie uroczystości u prezydenta RFN – wyglądały bardzo niepokojąco.
W pierwszym przypadku drgawki miały być wynikiem odwodnienia, a stan niemieckiej kanclerz miał wrócić do normy po wypiciu kilku szklanek wody. Jednak w klimatyzowanej siedzibie Franka-Waltera Steinmeiera nie było już upału.
W Niemczech stan zdrowia polityków jest ich prywatną sprawą i nikt nawet nie zamierza tego zmieniać. Tamtejsze media nawet nie spekulują na temat tego, co może dolegać Angeli Merkel.
Wiadomo jedynie, że w sierpniu niemiecka kanclerz wybiera się z mężem na urlop w austriackie góry.
Po powrocie z Japonii Merkel uda się do Brukseli, gdzie w niedzielę mają zapaść decyzje personalne po niedawnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. A Niemcy walczą tam o pozycję z Francją i to tak intensywnie, jak nigdy wcześniej.
W polityce krajowej także nie jest lepiej. CDU szuka następcy Merkel na stanowisko kanclerza. Czwarta kadencja szefowej rządu oficjalnie zakończy się za dwa lata, jednak w Berlinie mówi się, że Merkel ustąpi już tej jesieni.
– Po wrześniowych wyborach do landtagów w Saksonii i Brandenburgii wyjaśni się wiele rzeczy: nie tylko na temat stanu zdrowia pani kanclerz, ale i tego, kto zajmie jej miejsce – twierdzi cytowane przez „Rzeczpospolitą” źródło zbliżone do niemieckiego MSZ.
Źródło: Rzeczpospolita