
Grupa ok. 40 działaczy Lewicy Razem, bliskich współpracowników Adriana Zandberga, rezygnuje z członkostwa w partii w związku z decyzją o starcie z list SLD. Mieliśmy zatem hucznie obchodzone połączenie lewicy, a po kilku dniach pierwszy poważny zgrzyt i odpływ części członków partii.
Ugrupowania lewicowe, na czele z SLD, Wiosną Roberta Biedronia i Lewicą Razem, mają wystartować w jesiennych wyborach parlamentarnych jako Komitet Wyborczy Lewica, przy czym bazę organizacyjno-prawną startu stanowić będą struktury SLD. Oznacza to, że lewicowy komitet obowiązywać będzie próg wyborczy 5-procentowy, a nie obowiązujący koalicje próg 8-proc., zaś subwencja budżetowa – przysługująca w razie przekroczenia progu 3 proc. głosów – trafi na konto SLD.
Jeszcze w lipcu formalnie obowiązujące stanowisko partii Lewica Razem dotyczące startu z list Sojuszu było negatywne. Na początku sierpnia jednak Rada Krajowa zaakceptowała sojusz i obowiązujące go warunki.
Kilka dni po ogłoszeniu tej decyzji, grupa 40 działaczy zamieściła na wewnętrznym forum partyjnym list do członków Lewicy Razem, w którym ogłaszają swoją decyzję o opuszczeniu ugrupowania. Wśród jego sygnatariuszy jest 12 spośród 35 członków Rady Krajowej, w tym osoby zasiadające w organach partii od 2015 roku.
– Bezpośrednią przyczyną naszego odejścia jest decyzja o starcie w wyborach parlamentarnych z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Naszym zdaniem ten ruch odbiera nam podmiotowość. Uczyni z nas kolejną przystawkę działającą na łasce Czarzastego. SLD wielokrotnie swoimi czynami skompromitowało słowo lewica. Drugi z naszych partnerów (chodzi o Wiosnę Biedronia – red.) także jest niewiarygodny. Promuje liberalne rozwiązania, które stoją wprost w sprzeczności z naszym programem – napisali odchodzący działacze Razem.
– Nie rezygnujemy jednak z walki! Wciąż chcemy realnych zmian i lepszego świata. Chcemy walczyć o powstrzymanie katastrofy klimatycznej, o dostępną aborcję, o skrócenie czasu pracy… Uważamy jednak, że wybrana formuła startu jest przeciwskuteczna i tylko oddala nas od celu. Być może jeszcze będzie okazja, aby wspólnie o coś zawalczyć. Do zobaczenia! – podkreślono w liście, do którego dotarła Polska Agencja Prasowa.
Ponadto z zarządu Lewicy Razem odszedł jeden z jej liderów, Mateusz Mirys. Zaliczany do środowiska tzw. zakonu MS (chodzi o stowarzyszenie Młodzi Socjaliści, w którym działała część założycieli i czołowych polityków Razem, m.in. Adrian Zandberg, Marcelina Zawisza czy Mateusz Konieczny). Polityk ten postanowił jednocześnie, że nie wystartuje w nadchodzących wyborach parlamentarnych, ale jednocześnie nie zrezygnował z członkostwa w partii.
Mirys poinformował o swojej decyzji za pośrednictwem Facebooka. – Moja ocena tego wariantu startu wyborczego jest zupełnie różna od oceny dominującej w mojej partii. Skoro nie popieram tego rozwiązania, nie jestem w stanie brać za niego odpowiedzialności, rezygnację z zasiadania w zarządzie partii uznaję za jedyną, adekwatną decyzję. Teraz – przynajmniej dla mnie – czas na krok w tył, odpoczynek i zastanowienie – napisał polityk.
Wcześniej z szerokiego porozumienia partii lewicowych wystąpił Michał Syska, członek Wiosny i osobisty doradca Roberta Biedronia. Według wstępnych ustaleń miał dostać „jedynkę” we Wrocławiu w nadchodzących wyborach parlamentarnych, ale finalnie przypadła ona Krzysztofowi Śmiszkowi, prywatnie partnerowi Biedronia.
– Kluczowe decyzje podejmowane są na randkach lidera tej partii i jego partnera, a aktywiści o kolejnych woltach dowiadują się z mediów – komentował zaistniałą sytuację Syska.
Źródło: PAP/nczas.com