
Amerykański wywiad ustalił, że do katastrofy na poligonie Nenoksa w Rosji doszło podczas operacji podnoszenia z dna utraconej wcześniej rakiety, a nie testu nowej.
– To nie był test nowej broni, a misja związana z podniesieniem z dna rakiety o napędzie nuklearnym, która wpadła do oceanu w trakcie poprzedniego testu. – poinformowała osoba mająca dostęp do raportu amerykańskiego wywiadu.
– Doszło do eksplozji na pokładzie jednego ze statków biorących udział w operacji, która doprowadziła do uszkodzenia reaktora i wycieku substancji radioaktywnych – dodał anonimowy rozmówca CNBC.
Dziennikarze stacji dowiedzieli się, że Rosjanie prowadzili przygotowania do wydobycia rakiety z napędem nuklearnym utraconej nad Morzem Barentsa w zeszłym roku.
W operacji brały udział rosyjskie okręty i statek przystosowany do przewożenia paliwa i odpadów nuklearnych „Serebrianka”.
Opracowano wówczas schemat działań, który miały być wykorzystywany przy podobnych operacjach w przyszłości.
Także w przypadku tajemniczej eksplozji na poliginie Nenoksa, w pobliżu znajdował się statek „Serebrianka”. Sugeruje to iż była to próba podjęcia z dna pocisku manewrującego o napędzie nuklearnym 9M730 Buriewiestnik.
Informacje o pracach nad stworzeniem nowej broni ujawnił w marcu 2018 roku prezydent Rosji Władimir Putin, mimo iż Buriewiestnik nie został wystarczająco przetestowany.
Pomiędzy listopadem 2017 roku, a lutym 2018 przeprowadzono 4 testy i wedle amerykańskiego wywiadu żaden z nich nie zakończył się sukcesem.
Najdłuższy lot trwał 2 minuty, a pocisk manewrujący 9M730 Buriewiestnik przeleciał niewiele ponad 40 kilometrów.
Źródło: CNBC