
Stanisław Michalkiewicz wywołał burzę sugerując, że Rafał Ziemkiewicz niekoniecznie sam doszedł do wniosków, które w ostatnich tygodniach wysnuwa pod adresem Konfederacji. Ziemkiewicz postanowił odpowiedzieć na te zarzuty.
W rozmowie z „Mediami Narodowymi” Michalkiewicz odnosił do analizy Ziemkiewicza wobec Konfederacji. Szczególnie upodobał sobie słowo „folklor”, którego publicysta współpracujący z TVP użył opisując środowiska wolnościowców, narodowców i konserwatystów. Ściślej mówiąc wskazywał, że Konfederacja jest „postrzegana jako partia bez szans na wejście do przyszłego Sejmu, margines i folklor”.
– Nie zgadzam się z oceną Ziemkiewicza. Być może on wie coś, czego ja nie wiem. Ale Konfederacja zebrała podpisy w całym kraju, w związku z czym nie jest taki folklorem, jak te ugrupowania, które podpisów nie zebrały. Chociażby z tego powodu należałoby ją traktować tak samo, jak inne partie – powiedział Michalkiewicz.
– Nie wiem zresztą, kto koledze Ziemkiewiczowi powiedział, że Konfederacja to folklor. Ponieważ go znam i lubię, to nie powiem, że oficer prowadzący mu to przekazał (śmiech), ale ktoś mu musiał to powiedzieć. Nie wiem, czy sam by do tego doszedł – wbił szpilkę.
Ziemkiewicz nie pozostał dłużny. Linkując na Twitterze do publikacji „Najwyższego Czasu!”, stwierdził: – Nigdy nigdzie nie nazwałem Konfederacji „folklorem”. Nigdy zresztą też nie „legitymizowałem działań TVP” wobec niej, bo niby dlaczego i po co. Nie powiem, że panu Stanisławowi naopowiadał tych kocopałów „oficer prowadzący”, ale chyba ktoś równie wiarygodny.
https://t.co/GcH4hydfVZ
Nigdy nigdzie nie nazwałem Konfederacji "folklorem". Nigdy zresztą też nie "legitymizowałem działań TVP" wobec niej, bo niby dlaczego i po co. Nie powiem, że panu Stanisławowi naopowiadał tych kocopałów "oficer prowadzący", ale chyba ktoś równie wiarygodny— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) October 4, 2019
Słowo „folklor” padło spod pióra Ziemkiewicza w facebookowym wpisie z 17 września.
– Otóż powody pomijania Konfederacji zarówno w TVP, jak w TVN i Polsacie, są dwa. Pierwszy, to że jest ona postrzegana jako partia bez szans na wejście do przyszłego Sejmu, margines i folklor. A drugi, że jako partia nic nie wnosząca do zasadniczej narracji głównych mediów, jaką jest plemienna, tożsamościowa nawalanka między „Polską polską” i „Polską europejską” – to fragment z tekstu publicysty.