
Szymon Hołownia ogłosił start w wyborach prezydenckich w przyszłym roku. Do tych rewelacji odniósł się Paweł Kukiz w rozmowie z wpolityce.pl. Ocenił, że bez zaplecza ciężko jest zbudować projekt obywatelski.
Czy Szymon Hołownia jest ulepszoną wersją Pawła Kukiza, która uwzględniła błędy jego kampanii? Tak wynika z rozmowy z portalem wpolityce.pl. Eksmuzyk przypomniał, że „mieliśmy już do czynienia z różnymi projektami politycznymi, które miały niejasne finansowanie”.
– I co z tego? Przypomnę choćby Wiosnę Roberta Biedronia. Do dziś nie wiadomo, kto finansował ten projekt, a przecież partia władzy ma wszelkie instrumenty, aby to zbadać. Nic takiego jednak nie nastąpiło – powiedział Paweł Kukiz.
– Nie miałem żadnych zewnętrznych sponsorów. Na początku współpracowałem z Bezpartyjnymi Samorządowcami i stamtąd pochodziła część środków – wspomina.
– Oczywiście wydawałem także swoje prywatne pieniądze, tylko, że ja na długi czas przed kampanią prezydencką jeździłem po Polsce za własne pieniądze, własnym samochodem, samemu opłacając sobie noclegi, aby tylko móc ludziom tłumaczyć konieczność zmiany ordynacji wyborczej – podkreśla Kukiz.
Zapytany o struktury i zebranie 100 tys. podpisów wymaganych do startu w wyborach, Paweł Kukiz przyznaje, że bez nich jest „ciężko”.
– Gdybym miał zaplecze partyjne przed wyborami parlamentarnymi, które byłoby na tyle prężne, aby w środku wakacji w dwa tygodnie zebrać 130 tys. podpisów, to być może startowałbym w innej formule. Nie musiałbym wtedy zabiegać o poparcie innej partii dla swoich postulatów – mówi polityki. Dodaje także, że „nie zbudowaliśmy jednak struktur, bo nie mieliśmy żadnych środków, i to nie pozwoliło na zebranie 130 tys. podpisów”.
Źródło: wpolityce.pl