
Dwaj amerykańscy i jeden brytyjski żołnierz zginęli w ataku rakietowym na bazę w Iraku. Znów dojdzie do eskalacji?
Dwaj amerykańscy i jeden brytyjski żołnierz zginęli dziś w ataku rakietowym na bazę Camp Taji w Iraku podała dziennikarka stacji Fox News Jennifer Griffin powołując się na źródła w amerykańskiej armii.
Co najmniej 11 żołnierzy jest rannych. Według niej na bazę spadło 15 rakiet.
2 Americans and 1 Brit were killed when 15 Katyusha rockets landed at Taji Base in Iraq at about 7:52 pm local time today. "ISIS doesn't have this capability," I am told by a US military source. The US military is still treating the wounded right now, which number more than 11.
— Jennifer Griffin (@JenGriffinFNC) March 11, 2020
Wcześniej informację o ataku na bazę Camp Taji potwierdził rzecznik międzynarodowej koalicji prowadzącej operację Operation Inherent Resolve (OIR) pułkownik Myles B. Caggins III nie podając żadnych informacji na temat ofiar.
Amerykanie zbombardowali już pozycje Sił Pospolitego Ruszenia (PMU) w Iraku, znajdujące się w pobliżu granicy z Syrią. Nalotu miały dokonać należące do USAF myśliwce F-15E Strike Eagle startujące z Jordanii. Jak dotąd brak informacji o ofiarach.
Sytuacja niebezpiecznie przypomina tę na przełomie roku gdy niewiele brakowało do tego by doszło do bezpośredniego starcia USA z Iranem. Śmierć amerykańskich żołnierzy to przekroczenie tzw. „czerwonej linii”, czyli granicy którą wyznaczył Iranowi prezydent Donald Trump.