
Amerykański sekretarz stanu, Mike Pompeo, w rozmowie z szefem brytyjskiego MSZ, potępił atak na amerykańską bazę w Iraku. Winni mają być pociągnięci do odpowiedzialności.
Mike Pompeo rozmawiał wczoraj ze swoim brytyjskim odpowiednikiem Dominikiem Raabem.
W opublikowanym przez Morgan Ortagus, rzecznik prasową Departament Stanu USA, zapisie rozmowy między dyplomatami obaj potępili atak na siły koalicji walczące z Państwem Islamskim.
Jednocześnie zapowiedzieli, że stojący za atakiem będą pociągnięci do odpowiedzialności.
.@SecPompeo and @DominicRaab spoke today about the attack on Camp Taji military base, which resulted in several casualties. The United States condemns the deadly attacks against Coalition personnel. pic.twitter.com/GvPfxsRQRC
— Morgan Ortagus (@statedeptspox) March 12, 2020
W ataku rakietowym na bazę Camp Taji w Iraku zginęło dwóch amerykańskich i brytyjski żołnierz. Rannych zostało kolejnych 11 w tym żołnierz z Polski.
Śmierć amerykańskich żołnierzy to przekroczenie tzw. „czerwonej linii”, czyli granicy którą wyznaczył Iranowi prezydent Donald Trump. W komunikacie nie wskazano, że za atakiem stał ten kraj lub pozostające z nim sojuszu szyickie milicje z Iraku.