
W Pendżabie w Indiach 40 tys. osób znalazło się na kwarantannie. Miały one bowiem kontakt z jednym człowiekiem, który zmarł na koronawirusa. Decyzja zapadła już po śmierci „super roznosiciela”.
70-letni Badlev Singh zmarł z powodu koronawirusa, jednak o chorobie dowiedziano się już po jego zgonie. Do tej pory powiązano z nim 23 przypadki zakażeń. Liczba potencjalnych zarażonych może być jednak znacznie wyższa. Na kwarantannie znalazło się 40 tys. osób.
Singh był bowiem popularnym sikhijskim kaznodzieją z miejscowości Banga, tuż przy granicy z Pakistanem. 70-latek odmówił poddania się samoizolacji po powrocie z podróży do Niemiec i Włoch. Nadal spotykał się z lokalnymi mieszkańcami. W rezultacie, po jego śmierci, ścisłej kwarantannie poddano 40 tys. osób z 20 okolicznych wsi.
Co więcej, tuż przed swoim zgonem Singh uczestniczył w sikhijskim święcie religijnym Hola Mohalla. Uroczystość ta co roku gromadzi tłumy.
Indyjska służba zdrowia poinformowała, że 70-latek wracał z Europy w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jeden z nich również miał być przywódcą religijnym. Istnieje więc ryzyko, że liczba zakażonych jest znacznie większa. Obecnie trwają poszukiwania obu pasażerów.
Singh nie był pierwszym „super roznosicielem”. Wcześniej terminem tym określano kobietę z południowokoreańskiego Daegu, która zaraziła koronawirusem kilkadziesiąt osób. Większość z nich była członkami tzw. kościoła Jezusa Shincheonji – lokalnej grupy wyznaniowej.
Indie wprowadziły zakaz wychodzenia z domu na okres trzech tygodni. Ponadto osoby, które miały bezpośredni kontakt z 70-letnim kaznodzieją, zostały poddane całkowitej izolacji. Do tej pory na terenie całego kraju odnotowano przeszło 850 przypadków zakażenia koronawirusem. 20 z nich zakończyło się zgonem.
Eksperci podkreślają jednak, że rzeczywista liczba zakażeń i ofiar wirusa z Wuhan w Indiach może być wyższa. Lekarze przestrzegają, że konsekwencje niekontrolowanego wybuchu epidemii koroanwirusa w zamieszkiwanym przez 1,3 mld osób państwie mogą być tragiczne w skali świata.
Źródło: BBC