
Od 18 maja funkcjonują już restauracje, bary i kawiarnie. Rząd nałożył na nie jednak ogromne obostrzenia. Po ponad 2 miesiącach przestoju właściciele muszą poradzić sobie w „nowej normalności”. Szef jednej z popularnych sieci kawiarni szacuje, że po otwarciu straty mogą być nawet dwa razy wyższe.
– Spadek sprzedaży o 50 proc. nie wróży dobrze, bo to są oczywiście olbrzymie straty. Koszty są takie, jak rok temu, a sprzedaży tylko połowa. To nie jest optymistyczne – stwierdził Adam Ringer prowadzący kawiarnie Green Caffe Nero.
W rozmowie z money.pl prezes sieci był także pytany o przewidywany wzrost liczby klientów.
– Myślę, że to będzie rosło, ale nie będzie nam wolno przyjąć więcej niż połowę ludzi przez ograniczenia. Druga sprawa to jest, czy te kawiarnie w ogóle przeżyją, bo one są w stanie olbrzymiego zagrożenia. Nie tylko tym, że były już zamknięte 2,5 miesiąca – mówił.
Przedstawił także sytuację swojej sieci. – Na razie straty są olbrzymie (…) W okresie zamknięcia to było 1,5 mln zł miesięcznie – przyznał.
– Boję się, że po otworzeniu te straty się mogą podwoić – dodał.
Jak mówił Ringer, głównym powodem jest czynsz.
– To był bardzo ważny element, że myśmy mieli zakazaną działalność, w związku z tym czynsz się nie należy. W momencie otwarcia, rozumiem, że wygłodniałym wynajmującym, których to też uderzyło, będzie trudniej zrozumieć nasz argument, że my możemy przyjmować klientów, ale tylko połowę tego, co było przedtem – stwierdził.
Szef Green Caffe Nero przyznał, że trwają negocjacje cen czynszów. Jak mówił, najmniej chętni do ustępstw są zagraniczne fundusze inwestycyjne, które kupiły budynki biurowe. W przypadku centrów handlowych jest różnie. Ringer zwrócił jednak uwagę na oświadczenie z 5 maja, w którym stwierdzono, że centra handlowe bez najemców nie mają sensu.
Kolejne koszty to powrót pracowników po postojowym. Ponadto dodatkowym obciążeniem będzie mała sprzedaż, która generuje olbrzymie koszty.
– Nie może być tak, że bar będzie wystawiał jedno stare wyschnięte ciasto, trzeba będzie wystawiać towary, których się nie będzie sprzedawało – wyjaśnił.
Źródło: money.pl