
Zaledwie wczoraj wiceminister Andrzej Gut-Mostowy zapowiadał, że resort rozwoju rozważa wydłużenie ferii. Premier Mateusz Morawiecki dzień później ogłosił coś odwrotnego.
Pierwotnie ferie miały być rozłożone na cztery różne terminy. Przerwa w nauce w pierwszych województwach miała trwać od 18 do 31 stycznia, a a w ostatnich – od 15 do 28 lutego.
Gut-Mostowy, wiceminister z MRPiT, w piątkowej rozmowie z money.pl, mówił, że należy terminarz tej wydłużyć.
– To byłoby zasadne, żeby rozszerzyć ferie zimowe, aby nie było nakładania się grup i jeszcze [te ferie] wydłużyć. Takie sugestie z naszego departamentu do Rady Ministrów wystosujemy i nie wykluczamy, że tego typu myślenie można byłoby projektować na zbliżające się wakacje – twierdził.
Zaznaczył, że wiążące decyzje jeszcze nie zapadły, a decydujące rozmowy miały się odbyć w przyszłym tygodniu.
Najwyraźniej o takich rozmowach nie wiedział Morawiecki. Albo wiedział, ale uznał je za zbędne i zapomniał resortu rozwoju o tym poinformować.
Tak czy siak, znów zawiodła komunikacja międzyresortowa oraz znów skierowano do społeczeństwa kompletnie niespójny przekaz ws. zarządzania kryzysem epidemicznym.
Zaledwie dzień po wypowiedzi wiceministra o możliwym wydłużeniu ferii, Morawiecki ogłosił, że ich termin skraca.
– Byliśmy nakłaniani przez niektórych ludzi, ośrodki, do otwarcia szkół. Jednak zdecydowaliśmy, że będzie kontynuacja zamknięcia szkół do (…) 23-24 grudnia. Następnie podjęliśmy decyzję o tym, że ferie, czyli przerwa edukacyjna w szkołach, będą skumulowane w jednym okresie – między początkiem stycznia, 4 stycznia, to bodaj jest poniedziałek – a 17-18 stycznia – powiedział Morawiecki na konferencji prasowej.
Podkreślił, że ferie, zwykle rozłożone na różne województwa w różnym czasie po to, by ruch turystyczny w gospodarce był większy, w 2021 roku muszą być skumulowane w jednym czasie, aby ten ruch był jak najmniejszy.
A dzień wcześniej Gut-Mostowy mówił zupełnie odwrotnie.