Polscy kibice nie odpuszczają. Pod Wielką Krokwią, gdzie w sobotę rozgrywany jest konkurs drużynowy Pucharu Świata pojawiły się co najmniej setki fanów.
Słyszeliście, oglądając skoki w telewizji, charakterystyczne dla konkursów w Polsce trąby? Pod Wielką Krokwią pojawiły się tłumy kibiców, którzy zza barierek i policyjnego kordonu dopingowali Biało-Czerwonych.
Do Zakopanego zawitały jednak również tłumy funkcjonariuszy mili…tzn. policji, którzy apelują o rozejście się i przytaczają słynny komunikat o pandemii. Komunikat, w którym słyszymy apel o przestrzeganie niezgodnych z Konstytucją rozporządzeń.
O całej sytuacji pisze na Facebooku portal SkokiPolska.pl. – Pod Wielką Krokwią zwiększone siły policyjne, są komunikaty odnośnie pandemii i prośby o rozejście się… – czytamy.
– Polscy kibice jednak nie rezygnują i oglądają zawody spod skoczni – dodają. – Ustawianie radiowozów w taki sposób, aby zasłonić widok, to jednak niezbyt miłe podejście… – zauważa portal.
Relacje możemy zobaczyć także na Twitterze. Jak widać na zamieszczanych przez użytkowników zdjęciach kibiców jest sporo, a policja nie dała radę utrudnić życia wszystkim:
Organizatorzy: prosimy o nie gromadzenie się pod skocznią.
Kibice: Ok#Zakopane pic.twitter.com/X0AH3Ry8ra
— Norbert Rzeszut (@RZ_Norbert) January 16, 2021
Mnóstwo osób wybrało się na grzańca. #skijumpingfamily #Zakopane pic.twitter.com/KLHHRwMuna
— Olek Sieradzki (@oleksieradz) January 16, 2021
Coraz mniej osób przyjmuje narrację o mniemanej pandemii koronawirusa, a także konieczności zamknięcia w domach i zrezygnowania ze swych podstawowych praw. Kolejni przedsiębiorcy dołączają do akcji #otwieraMY i otwierają swe biznesy.
Wspierać odważnych przedsiębiorców można prosto…wybierając się do otwartej restauracje czy idąc na trening. Jak niedawno pisaliśmy, według najnowszego sondażu, ponad połowa Polaków chce natychmiastowego zakończenia lockdownu.
Akcja przybiera już ogromne rozmiary, a sam szef małopolskiego sanepidu przyznaje, że skala obywatelskiego nieposłuszeństwa wymyka się spod kontroli.
– To pospolite restauratorskie nieposłuszeństwo i my tego nie opanujemy. Jest to walka z wiatrakami – powiedział Jarosław Foremny.