
U ewakuowanego z Indii polskiego dyplomaty potwierdzono indyjski wariant koronawirusa. To oficjalnie pierwszy taki przypadek w Polsce. Choć media głównego nurtu sieją panikę, to dotychczas żadne badania nie potwierdziły, że indyjska mutacja wirusa SARS-CoV-2 jest groźniejsza.
Wiadomość o wykryciu u polskiego dyplomaty indyjskiego wariantu koronawirusa jako pierwszy podał Polsat News. Informację tę potwierdził także wirusolog prof. Krzysztof Pyrć.
Chory na COVID-19 dyplomata, wraz z rodziną (również chorą żoną w ciąży oraz czwórką dzieci) został w poprzednią niedzielę przetransportowany do Polski specjalnym samolotem. Dyplomata przebywa w Wojewódzkim Szpitalu Zakaźnym przy ul. Wolskiej w Warszawie.
Czy indyjska mutacja koronawirusa jest groźniejsza?
Dyrektor sanitarny rzymskiego szpitala zakaźnego Francesco Vaia przestrzegł ostatnio przed sianiem paniki w kwestii indyjskiego wariantu wirusa.
– Nie straszmy ludzi alarmistycznymi tonami na temat wariantów wirusa, teraz tym z Indii. Nie ma żadnych danych, powtarzam: żadnych danych, które kazałyby stwierdzić, że jest groźniejszy, bardziej zaraźliwy – podkreślił włoski ekspert ze szpitala Spallanzani.
Wirusy mutowały, mutują i będą mutować. W kolejnych dniach możemy spodziewać się kolejnych doniesień o zmutowanych szczepach koronawirusa.
Ekspert mówi wprost: Nie straszmy ludzi. Nie ma żadnych danych, że mutacja indyjska jest groźniejsza