Katowicki klub działał pomimo lockdownu. Służby wzięły go na widelec. Sąd zdecydował

Koronawirus - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
Koronawirus - zdj. ilustracyjne. Źródło: Pixabay
REKLAMA

Klub muzyczny „Bavitto” w Katowicach działał pomimo rządowego zakazu wprowadzonego w imię walki z koronawirusem. Pokłosiem nieposłuszeństwa były liczne wizyty służb. Sąd nie dopatrzył się w działalności klubu znamion wykroczenia.

„Prowadzone przeciwko nam postępowanie z art. 116 KW zostało umorzone! To oznacza, że policja, która odwiedzała nas w każdy weekend (nawet po parę razy) strasząc klientów i utrudniając nam pracę nie miała żadnych podstaw do tego by nas nachodzić” – poinformował w mediach społecznościowych „Bavitto”.

Klub muzyczny otworzył się, by nie zbankrutować. Nie przysługiwała mu żadna pomoc z tarcz antykryzysowych wprowadzonych jako rekompensatę za zakaz działalności.

REKLAMA

Właścicielka klubu zdradza, że niektóre z kontroli były pokłosiem donosów. Donosiły inne lokale, które się nie otworzyły, donosili nawet taksówkarze – bijąc niejako we własne gniazdo, gdyż stracili potencjalne kursy.

Pomimo licznych wizyt policji, sanepidu i tak dalej, klub działał i działa nadal. Sprawą zajął się sąd.

I zdecydował, że postępowanie należy umorzyć. „Zarzucane obwinionej czyny nie zawierają znamion wykroczeń” – orzekł sąd.

„O ile zakazy, nakazy i ograniczenia były merytorycznie uzasadnione i racjonalne, o tyle tryb ich wprowadzenia doprowadził do naruszenia podstawowych standardów konstytucyjnych i praw w zakresie wolności działalności gospodarczej (…) zakaz, o którego naruszenie została ona obwiniona, nie wynikła z przepisów wprowadzonych do polskiego obrotu prawnego wg. zasady wynikającej z art. 92 ust. 1 Konstytucji RP” – to fragment z postanowienia sądu.

Całość w poniższym poście.

Samowola rządzących. Policja: w służbie narodu czy władzy?

REKLAMA