
Gros osób przestrzegało o tym od dawna. O katastrofalnym wpływie lockdownu na zdrowie najmłodszych minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział dopiero teraz.
W Polsce obserwujemy „deficyt odporności” i masowe infekcje wśród dzieci. Eksperci medyczni wskazują na, że w związku z zamknięciem dzieci w domach, drastycznie ograniczono im kontakt z rówieśnikami, co przełożyło się na brak naturalnej odporności.
O taki scenariuszu część ekspertów medycznych, ale i zwykłych Polaków przestrzegało od dawna.
Rząd jednak szedł w zaparte i nie widział innego rozwiązania walki z COVID-19 niż tylko lockdown. A tych, którzy negowali „jedynie słuszną” linię walki z ogłoszoną pandemią, wrzucano do worków z napisami „szur”, „foliarz”, „antyszczepionkowiec”.
Minęło kilka miesięcy i teraz nagle to, o czym inni mówili od dawna, wypowiedział sam minister Niedzielski.
– Przez ten rok zrobiła się pewnego rodzaju dziura immunologiczna. Widzę falę zachorowań wśród dzieci. Chodzi o infekcje grypowe i górnych dróg oddechowych. Obserwujemy zwiększoną liczbę hospitalizacji. Obserwujemy pogorszenie odporności u dzieci – powiedział w Radiu ZET Niedzielski.
Internauci prześledzili, że na Twitterze takie tezy stawiali użytkownicy choćby w maju. Wówczas jednak brano ich za wariatów.
Po lewej @a_niedzielski wczoraj, a po prawej „szury” i „foliarze” w maju zeszłego (!) roku.
cc @EwaLTylkoPytam pic.twitter.com/LKC3JelfFR
— Anarchokapitalizm (@Ankapitalizm) October 23, 2021
Polockdownowy deficyt odporności u dzieci. Rekordowa liczba infekcji