
Prąd o 24 proc. w górę, gaz droższy o 54 proc. Polacy w 2022 roku obudzą się w nowej cenowej rzeczywistości. Choć spodziewano się dwucyfrowych podwyżek taryf, to ich ostateczna skala zaskoczyła nawet pesymistycznie nastawionych ekonomistów.
Eksperci nie mają wątpliwości, że w związku z drastycznymi podwyżkami za prąd i gaz, inflacja nadal będzie utrzymywać się na bardzo wysokim poziomie.
– Będziemy rewidować ścieżkę inflacji i podnosić jej prognozę. Do tej pory zapowiadaliśmy, że średniorocznie wyniesie w 2022 r. 6 proc. ale ona znacznie powędruje w górę do ok. 7,5 proc. – mówi w rozmowie z „DGP” Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole.
– Zakładamy, że gaz może stanieć po zimie, ale podwyżki energii zostaną. Średnia inflacja na przyszły rok skacze z 6,7 proc. do 7,1–7,3 proc., szczyt w I kw. 2022 r. na poziomie ponad 9 proc. – oceniają z kolei analitycy ING.
Specjaliści z mBanku szacują, że średnia roczna inflacja w 2022 roku może być jeszcze wyższa i wynieść 7,8 proc.
Ekonomiści zwracają uwagę, że tak wysokie podwyżki oznaczają, że wzrost gospodarczy może być niższy od oczekiwanego, gdyż wysokie ceny energii i gazu ograniczą konsumpcję.
– Tarcza i pieniądze z helikoptera będą ratować naród przed wrogiem inflacji, tłumacząc, że to wina Putina i Komisji Europejskiej. To może oznaczać scenariusz stagflacyjny: kiepski wzrost przy wysokiej inflacji – mówi Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.
– Te podwyżki to czarny scenariusz. Zobaczymy, jak odpowie rząd. Jedyny „game changer” to zerowy VAT na żywność. Ale nie wiem, jak szacować prawdopodobieństwo takiego zdarzenia – zastanawia się w „Dzienniku Gazecie Prawnej” Jakub Borowski.