
W wielu miejscach obsługa wizowa dla obywateli Ukrainy, którzy chcieliby podjąć pracę w Polsce, została wstrzymana. Nowy operator do obsługi wiz powinien zostać wybrany latem ub.r., ale do dzisiaj go nie widać. Czy polską gospodarkę czeka dodatkowy cios w postaci braku pracowników na rynku?
Ministerstwo Spraw Zagranicznych stworzyło problem, z którym nie bardzo potrafi sobie poradzić. W efekcie konsulaty RP w Winnicy, Łucku oraz – niezmiernie ważnym z punktu widzenia migracji do Polski – Lwowie przestały obsługiwać tzw. mały ruch graniczny.
Wkrótce paraliż może wystąpić w kolejnych konsulatach.
Przetarg, który wedle pierwotnych planów miał być definitywnie rozstrzygnięty jeszcze przed wakacjami 2021 roku, aż dotąd nie zakończył się podpisaniem kontraktu. Nowy operator ma od podpisania umowy dwa miesiące na budowę i uruchomienie systemu obsługi wniosków wizowych.
Na groźbę paraliżu obsługi wniosków wizowych na Ukrainie od kilku miesięcy zwracało uwagę kilka instytutów (m.in. Instytut Staszica, Warsaw Enterprise Institute i Krajowa Izba Gospodarcza). Sprawą zajął się także poseł Konfederacji Jakub Kulesza, który wystosował specjalną interpelację.
W odpowiedzi na interpelację posła Kuleszy można przeczytać, że MSZ jest świadome problemu. Odpowiedź nadeszła w październiku ub.r., a problem jak istniał, tak istnieje nadal.
CZYTAJ TAKŻE: Kolejny kryzys migracyjny na polskiej granicy? Kulesza: MSZ na własne życzenie stworzyło problem
Co oznacza przerwa we wnioskach wizowych? Instytut Staszica analizuje
Instytut Staszica zwraca uwagę, że sytuacja niesie za sobą ogromne zagrożenia na dwóch polach.
„Pierwsze – to zagrożenie dla gospodarki spowodowane możliwym problemem z dostępem ukraińskich pracowników do polskiego rynku pracy. Ukraińcy, którzy nie będą mogli zdobyć polskiej wizy, mogą wybrać oferty czeskie czy niemieckie” – analizuje Instytut Staszica.
„Drugie zagrożenie wiąże się z możliwym wybuchem konfliktu zbrojnego na Wschodzie. Polskie placówki będą wówczas szturmować nie tylko migranci zarobkowi, lecz również uchodźcy z terenów objętych działaniami zbrojnymi. Czy w takiej sytuacji Polska zamknie swoje granice, czy też, odwrotnie, będzie wpuszczała wszystkich chętnych bez należytej weryfikacji?” – pytają autorzy.
„Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla obecnej sytuacji. Zasłanianie się regulacjami, zrzucanie winy na uczestników przetargu, którzy korzystali z legalnej drogi odwoławczej –nie są wytłumaczeniem dla groźnego dla Polski chaosu, zafundowanego przez urzędników” – czytamy dalej w stanowisku Instytutu Staszica.
Kwestia obsługi wizowej jest probierzem sprawności i wiarygodności państwa polskiego –także jako partnera i sojusznika. Wszelkie problemy, zawinione przez polskich urzędników, z pewnością zostaną wykorzystane przez przeciwników do podważania tej wiarygodności. Tym bardziej, że są one zawinione przez urzędniczą indolencję.